Zapoczątkowane przez bł. Jana Beyzyma dzieło jest nadal kontynuowane i rozwijane. W późniejszych latach obok „jego” szpitala wybudowano domki, w których mieszkają obecnie trędowaci z całymi rodzinami. Wybudowany przez o. Beyzyma szpital został zmodernizowany dzięki stowarzyszeniu Raoul Follereau. Dzisiaj jest tam do dyspozycji nawet blok operacyjny, gdzie przychodzą chirurdzy z zewnątrz dla przeprowadzania koniecznych zabiegów operacyjnych.
Obecnie przebywa w Maranie ok. 200 chorych. Dzieci i młodzież uczęszczają do szkoły oraz uczą się zawodu, aby po kuracji bez trudu móc włączyć się w życie społeczne. Dzięki fachowej opiece lekarskiej i nowoczesnej metodzie leczenia trądu chorzy nie muszą spędzać w ośrodku całego życia, poza wypadkami, gdy biedni ozdrowieńcy, odrzuceni przez społeczeństwo, nawet po zaleczeniu choroby nie mają gdzie się udać, gdyż pozostali „trędowatymi” na całe życie. Ponadto w ośrodku do dziś panuje na wskroś chrześcijańska atmosfera, którą zaprowadził bł. Jan Beyzym. Atmosfera codziennej modlitwy, wzajemnej pomocy i zwykłej ludzkiej życzliwości.
Szpital wybudowany przez o. Beyzyma jest w takim stanie, jak go zostawił jego Budowniczy. Pobliskie domy dla 60 rodzin zostały wybudowane dzięki fundacji Raoul Follereau w latach 60., ponieważ była potrzeba umieszczenia tam chorych, których liczba ciągle wzrastała. W tej części mieszkają chorzy, którzy są na leczeniu i mieszkaja z rodzinami, często zdrowymi ludzmi, a po wyzdrowieniu wracają do swych wiosek. W szpitalu o. Beyzyma są w większości chorzy z dużymi ubytkami na ciele, często zaleczeni, ale ponieważ nie mają do kogo wrócić, są „skazani” na pozostanie w Maranie. Tam umrą i zostaną pochowani na przyszpitalnym cmentarzu.