Jesteś tutaj

Wiara we wstawiennictwo Świętych i Aniołów

Mieczysław Bednarz SJ
14.12.2017

Śladami bł. Jana Beyzyma

Wiara Ojca Beyzyma była bardzo pokorna; dlatego nie ufając sobie ani swoim zasługom, szukał pomocy u innych: na ziemi i w niebie. Kiedy zaraz na początku swej pracy dla trędowatych zobaczył ich i swoją nędzę – i nie miał grosza przy duszy – a widział konieczność zbudowania prawdziwego szpitala dla dobra dusz i ciał, modlił się żarliwie, wzywając nie tylko wstawiennictwa Maryi, ale także św. Ignacego Loyoli, św. Franciszka Ksawerego i św. Teresy od Jezusa, tych, którzy sami biedni dokonali jednak wielkich dzieł z pomocą Opatrzności Bożej. Wzywał również na pomoc św. Józefa i Aniołów Stróżów, by wstawiali się za nim do Matki Najświętszej.

Gdzie Matka Boża Panią, a św. Jóżef kasjerem

Szczególną czcią i zaufaniem Ojciec Beyzym darzył Oblubieńca Najświętszej Dziewicy. Karmelitankom łobzowskim radził w sprawach ich zadłużenia prosić o pomoc św. Józefa: „Bo tam, gdzie Matka Najświętsza jest Panią, a św. Józef kasjerem, niczego nie zabraknie”. Kiedy rychło się przekonał, że niczego szybko nie dokona, że musi cierpliwie i długo czekać, pragnął brać wzór ze św. Józefa, który umiał służyć i czekać i tak pełnić wolę Bożą. Współczując biednym karmelitankom na Wesołej w Krakowie, donosił Matce Przełożonej, że ciągle prosi Maryję i św. Józefa o jałmużny dla nich. Cała ich wdzięczność należy się zatem Maryi i Józefowi.

Świętego Józefa nazywa „ojcem naszym” i buduje dla niego kapliczkę, bo w kościółku Matki Najświętszej musi być miejsce i dla św. Józefa. Cieszy się, że już ma statuę św. Józefa wraz ze statuami Serca Jezusa i Matki Bożej. Swoją wyprawę misyjną na Sachalin, pełną przeszkód i trudności, powierzył Maryi i św. Józefowi.

Nabożeństwo do Aniołów Stróżów

Miał też Ojciec Beyzym dziecięce nabożeństwo do świętych Aniołów Stróżów. Z Marsylii, w drodze na Madagaskar, pisał list do Karmelu na Wesołej, prosząc siostry o znak Krzyża św. nad nim z modlitwą i błogosławieństwem; niech mu to przyślą przez św. Anioła Stróża. Podobnie pisał do nowo wyświęconego ojca Kraupy, pytając go, czy aby nie zapomniał przysłać mu swego kapłańskiego błogosławieństwa przez pośrednictwo Anioła Stróża.

Na budowę schroniska bardzo potrzebował pieniędzy w postaci jałmużny. Prosił św. Aniołów Stróżów, by natchnęli „milionerów” do hojnych datków dla chorych. Aniołowie Stróżowie nieraz go ostrzegali. I tak pewnego dnia, wracając z wyprawy do Antananarivo, poczuł wewnętrzne przynaglenie do pośpiechu. Przypisał to Aniołom Stróżom jego chorych. W rzeczy samej trzeba było czym prędzej zaopatrzyć na śmierć chorą, która wkrótce potem zmarła.

Kiedy zrozumiał, że dla dobra ciał i dusz jego podopiecznych trzeba w schronisku zaprowadzić separację płci i kiedy zaczął o tym mówić, napotykał ustawicznie na wielkie sprzeciwy ze strony przełożonych i innych misjonarzy. O pomoc w tej tak dla niego ważnej sprawie prosił także św. Aniołów Stróżów swoich chorych.

W schroniskach rządowych była policja, przymus i terror. U Ojca Beyzyma schroniskiem zarządzała Matka Najświętsza, a pomagali Jej Aniołowie Stróżowie i dlatego wszystko szło dobrze i spokojnie.

W sprawie misji na Sachalinie Ojciec Beyzym wzywał św. Ignacego, św. Franciszka Ksawerego i św. Teresę, a także swego św. Anioła Stróża i Anioła tej wyspy, prosząc ich o wstawiennictwo u Matki Bożej. Naśladował w tym bł. Piotra Favre’a, wielkiego czciciela św. Aniołów.

Ojciec Beyzym często zachęcał chorych do wdzięczności względem dobroczyńców i mówił im, że ich modlitwy święci Aniołowie składają u stóp Boga i Matki Najświętszej. Wierzył, że Aniołowie są pośrednikami między żywymi i umarłymi. Do chorej Matki Przeoryszy Karmelu łobzowskiego pisał dla jej pocieszenia, że gdyby umarła przed otrzymaniem jego listu, to Anioł Stróż powie jej, o czym do niej pisał.

Święci przyjaciele

Obok nabożeństwa do św. Ignacego, którego uważał za ojca, mieniąc się jego „wyrodnym synem”, żywił Ojciec Beyzym wielką cześć i miłość do św. Teresy od Jezusa, przenosząc tę miłość także na karmelitanki. Chętnie czytał jej pisma, zwłaszcza „Żywot”, „Księgę Fundacji” i „Twierdzę duchowną”. Wiele łask otrzymał za pośrednictwem św. Teresy. Zabiegał też o to, by i chorzy ją czcili, i cieszył się, kiedy widział objawy ich nabożeństwa do niej.

Darzył też szczerym uczuciem podziwu i miłości Teresę od Dzieciątka Jezus. Wtedy jeszcze nie była beatyfikowana. Otrzymał od karmelitanek łobzowskich jej żywot i relikwie. Prosił ją o wstawiennictwo u Matki Bożej i pragnął jej rychłego wyniesienia na ołtarze.

Pisząc do siostry Marii, szarytki na Wawelu, wspominał o patronce szarytek św. Marcie. Ofiarował Mszę św. w dniu św. Marty za nie, by im wyprosiła potrzebne łaski do miłosiernej służby.

Ojciec Beyzym nie był więc sam. Miał bliskich i dobrych przyjaciół – Jezusa, Maryję, Aniołów i świętych. Żył w Świętych Obcowaniu, żył wiarą, która jednoczyła go z nimi wszystkimi. Oni byli jego siłą i pocieszeniem w trudach samotności.