Jesteś tutaj

Krótka wizyta w Maranie

Siostra Katarzyna
08.09.2013

Po czwartym kilometrze dobrze zrobionej i utrzymywanej przez samych pacjentów drogi, wiodącej przez las zasadzony przed 100 laty przez pierwszych pacjentów, pod nadzorem brata Dursa­pa SJ, wraz z o. Beyzymem, pionierem Marany, od­dajemy pokłon Świętemu Józefowi, który od same­go początku, tj. od 1892 roku, sprawuje tam swoją przemożną opiekę. Wchodzimy na teren przeszło 100-letniej Marany, gdzie o. Jan Beyzym, polski je­zuita, beatyfikowany w 2002 roku w Krakowie przez Sługę Bożego, papieża Jana Pawła II, przygarniał swoje „Czarne Pisklęta” – jak lubił nazywać swoich drogich chorych.

Kaplica, gdzie można podziwiać rzeźby dłuta samego o. Beyzyma, obraz Czarnej Madonny z Czę­stochowy oprawny w drewnianą ramę, pięknie przez niego rzeźbioną, ponadto tabernakulum i napis: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy”. Czyż nie mówią: „Nic nie jest zbyt piękne dla Dobrego Boga”? Dwa główne budynki: jeden dla mężczyzn oraz dru­gi dla kobiet z „wysadzonym kwitnący­mi kwiatami dziedzińcem” są solidną i funkcjonalną pozostałością prac do­konanych przez o. Beyzyma.

W roku 1910 na wyraźną prośbę o. Beyzyma s. Anne-Marie Clerget od Nawiedzenia (Clerget nazwisko rodo­we siostry), ze Zgromadzenia św. Jó­zefa z Cluny, zgłosiła się na ochotnika, aby przybyć i służyć najbiedniejszym z biednych. Spędziła tu 57 lat swego życia jako misjonarka, nie powracając już nigdy (nawet na urlop) do swojej rodzinnej Burgundii. Spoczywa ona na cmentarzu w Maranie, podobnie jak s. Irénée Raso­amihanta, pierwsza siostra Malgaszka, która dobro­wolnie podjęła się pielęgnacji trędowatych.