Jesteś tutaj

Stele ku czci zmarłych

Tadeusz Kasperczyk SJ
23.07.2013

Ktoś, kto odwiedził Madagaskar lub poznał bliżej sytuację panującą w tym kraju z reportaży telewizyjnych, zna biedę, a nawet nędzę Malgaszy, może zapytać, dlaczego pieniędzy wydanych na budowę steli nie przeznaczono na pomoc biednym na Madagaskarze. To jednak rozumowanie w duchu europejskim. Sytuacja jest inna, kiedy wniknie się w malgaską kulturę. Przemierzając ten kraj ze wschodu na zachód i z południa na północ, często w miejscach pustynnych, niezamieszkanych, przy drodze czy na zboczach gór, możemy spotkać pomniki – „tsangam-bato” (czyt. cangam-batu), czyli rozsiane wszędzie stele.

Jaki jest ich cel i sens? W kulturze malgaskiej, w codziennym życiu ludzi nawet już ochrzczonych zmarli zajmują bardzo ważne miejsce. Dziadkowie, rodzice, rodzeństwo czy dzieci po śmierci przebywają w bliskości Zanahary (czyt. Zanahari), czyli Boga. Żyjąc w Jego bliskości, mogą ingerować w życie ludzi na ziemi. Dlatego należą się im część i szacunek. Tsangam-bato wznoszone są ku czci zmarłych jako znak ich obecności w życiu ludzi, wyraz wdzięczności i pamięci o nich. Tsangam-bato stawiane są dla jednej konkretnej osoby w miejscu, gdzie zmarła lub często przechodziła – na przykład przy drodze czy w pobliżu domu. Postawienie steli nie wynika tylko z pragnienia wyrażenia szacunku i wdzięczności, to poniekąd także obowiązek rodziny czy wioski. Tsangam-bato jest równie ważne jak sam grób i nikt nie odważy się usunąć tsangam-bato ze swojego pola, nawet jeśli nikt już nie pamięta, dla kogo zostało postawione.

Stela wzniesiona ku czci o. Beyzyma stała się powodem do dumy dla mieszkańców pobliskiej wioski Soamanandray. To dla nich wyróżnienie, ale i zobowiązanie do zachowania pamięci o o. Beyzymie.

Na koniec chciałbym podziękować Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego i wszystkim Rodakom, którzy przyczynili się do sfinansowania pomnika i uroczystości ku czci bł. o. Jana Beyzyma. Misjonarze tu, na Madagaskarze, czy gdziekolwiek indziej w świecie, są zaangażowani w misje bezpośrednio: pracujemy na miejscu wśród tubylców. Jednak wkład Rodaków w misyjną działalności, przez pomoc finansową, jest również ważny. Serdeczne Bóg zapłać za każdy gest pomocy, nie tylko finansowy, lecz przede wszystkim modlitewny, za ofiarowanie Waszego cierpienia w naszej intencji. Każdy z nas potrzebuje duchowej pomocy i wsparcia. Wierzymy, że każdy misjonarz ma swoich „aniołów” – znanych i nieznanych – którzy orędują za nim przed naszym Ojcem.

Nie chcemy być dłużni wobec Was. Nie w sposób finansowy, ale przez nasze modlitwy i codzienne ofiary wypraszamy u Boga potrzebne Wam łaski.