Jesteś tutaj

Obchody 100 rocznicy śmierci w Maranie na Madagaskarze

ks. Czesław Tomaszewski SJ
23.07.2013

Obchody 100. rocznicy śmierci bł. o. Jana Beyzyma zaplanowane zostały w Maranie na niedzielę, 14 października 2012 roku. Wcześniej, 23 czerwca, dokonano uroczystego odsłonięcia steli upamiętniającej pracę bł. o. Jana Beyzyma w Ambahivoraka. Było to schronisko dla trędowatych, do którego o. Beyzym został wysłany zaraz po dotarciu przez niego na Madagaskar. W uroczystościach brał udział przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego, o. Wojciech Ziółek SJ.

W piątek, 12 października 2012 roku, w liturgiczne wspomnienie bł. o. Beyzyma, wraz z o. Józefem Pawłowskim SJ i o. Tadeuszem Kasperczykiem SJ udałem się do Marany, aby tam wspólnie ze wspólnotą Marany modlić się u grobu błogosławionego Posługacza trędowatych. Wspólnie z o. Michałem Rabialahy SJ, kapelanem i opiekunem duchowym Marany, celebrowaliśmy uroczystą Mszę św. z udziałem pracujących tam sióstr św. Józefa z Cluny oraz mieszkańców ośrodka. Po Mszy św. zostaliśmy zaproszeni przez siostry na śniadanie. Malgasze na śniadanie jedzą ryż, popijając go kawą. Nasze śniadanie jest bardziej w wydaniu francusko-europejskim: kawa z mlekiem i cukrem lub bez, do niej „francuska” bułka – bagette, którą obecnie wypieka się także na Madagaskarze, jakaś „konfitura” z bananów i pomarańczy. Jest także coś na tę wyjątkową okazję: pachnący miód z kwiatów liczi. Chętnie zabrałbym taki rarytas do Polski, choćby dla spróbowania. Niestety, siostry otrzymały tylko mały słoiczek z Morondavy i nie wystarczy „na wynos”. Po bagietce z miodem z liczi i kawą – jogurt własnej produkcji albo banan, pewnie też z marańskiego ogrodu.

Po  śniadaniu  zwiedzanie szpitala –  dzieła bł. o. Jana. Z aparatem podążam za siostrą Katarzyną, która pokazuje szpital i opowiada o nim. Kręcę krótkie sekwencje, pstrykam zdjęcia, chcę uwiecznić wszystko, na czym tylko zatrzyma się moje oko. Pawilon dla kobiet – dokładnie taki, jak urządził go bł. o. Beyzym. Sala pobytu – sypialnia, szwalnia, kuchnia, gdzie chorzy sami przygotowują sobie posiłki przy gaworzeniu, śpiewie i jazgocie dzieciaków. Dalej infirmeria, gdzie opatruje się chorych i wydaje dzienne porcje lekarstw. Wychodzimy z pawilonu dla kobiet. Siostra Katarzyna prowadzi nas innym wejściem do drugiego pawilonu, również z prostokątnym dziedzińcem w środku. To pawilon dla mężczyzn. Tu także jest duża sala – sypialnia. Przy każdym łóżku, podobnie jak w sali dla kobiet, półka na rzeczy osobiste. Dalej „atelier” – warsztat obróbki ślusarsko-stolarskiej i kuchnia. Jest również infirmeria, gdzie wydaje się lekarstwa i robi opatrunki. Ponadto jest zakład szewski, gdzie robi się buty dla chorych. Pracuje tu były pacjent, przeszkolony w zawodzie. Robi teraz sandały „ortopedyczne” dla chorych na trąd.

Następny punkt „programu” to zwiedzanie organizowanego przez siostrę Katarzynę muzeum. Jest ono na etapie powstawania, ale już teraz można obejrzeć tu sporo archiwalnych zdjęć z życia bł. o. Beyzyma na Madagaskarze.

Przed opuszczeniem Marany jeszcze spojrzenie na dom, w którym mieszkał bł. o. Beyzym, a następnie na panoramę Fianarantsoa. W oddali widać Collège St. Fr. Xavier, czyli Szkołę im. św. Franciszka Ksawerego. Na koniec pamiątkowe zdjęcie obok dębu. Nie jest on taki okazały jak w Polsce (pewnie jest tu trochę za ciepło), ale podobno sadził go sam bł. o. Jan.

Kiedy przygotowujemy się do odjazdu, podchodzi do nas trójka dzieci. Nieśmiało mówią coś po malgasku, pokazując lekko wygniecione kartki przypominające „koperty lotnicze” z ponaklejanymi na nich kawałkami bananowego liścia. To własnoręcznie zrobione przez nie „kartki” – wycinanki z suchego liścia bananowca, ponaklejane na tychże kopertach. Proszą nas, abyśmy je kupili. Zbliża się początek roku szkolnego, a one nie mają pieniędzy na kupno zeszytów i innych najpotrzebniejszych przyborów szkolnych. W ten sposób, robiąc nieco prymitywne wycinanki, chcą zarobić „parę groszy” na potrzebne pomoce szkolne. No cóż, trzeba przecież pomóc dzieciom… Po czym wracamy do Fianarantsoa.

W niedzielę, 14 października, o godz. 6.30 wyruszamy ponownie do Marany. Dzisiaj w Maranie wielkie uroczystości z okazji stulecia odejścia do domu Ojca bł. o. Jana Beyzyma. Mszy św., którą koncelebruje przeszło 20 kapłanów i z których przeszło połowa to Polacy, przewodniczy arcybiskup Senior z Fianarantsoa Philibert Randriambololona SJ. W kaplicy w Maranie licznie zgromadzili się mieszkańcy ośrodka wraz z pracującą tu wspólnotą sióstr św. Józefa z Cluny, które w 1911 roku sprowadził z Francji bł. o. Jan Beyzym do pomocy w opiece nad chorymi na trąd. Ksiądz arcybiskup przed rozpoczęciem Mszy św. dokonuje poświęcenia obrazu bł. o. Beyzyma. To dar pani Doroty Kozioł, autorki niedawno wydanej książki o bł. o. Janie, pt. „Polski Samarytanin”. Obraz został namalowany także przez nią.

Po Mszy św. ksiądz arcybiskup dokonał również poświęcenia tablicy upamiętniającej dzieło bł. o. Jana oraz otwarcia oglądanego wcześniej muzeum bł. o. Jana Beyzyma. Na zakończenie jeszcze wpisy do księgi pamiątkowej.