16 sierpnia br. szpital w Maranie na Madagaskarze obchodzić będzie 100. rocznicę swojego powstania. Niepowtarzalny charakter, kształt i pionierski nurt zawdzięcza Marana swojemu wielkiemu Budowniczemu, cichemu i pokornemu jezuicie o tatarskich rysach twarzy, lecz wielkodusznym „złotym”, czułym i przedobrym sercu, Posługaczowi Trędowatych na Madagaskarze, ojcu Janowi Beyzymowi. Spoglądając w 100-letnią jej historię, nie sposób nie zauważyć setek, a może nawet tysięcy skażonych trądem istnień ludzkich.
Dzięki o. Janowi oraz pomocy rzeszy jego wspaniałych, hojnych i miłosiernych Rodaków, którzy wspomagali jego dzieło, przysyłając „jałmużnę”, mogli oni znaleźć ulgę w cierpieniu, odnaleźć na nowo swoją zranioną godność oraz sens życia, odnaleźć radość, doznać otuchy. Życie w społeczności – „Wielkiej Rodzinie”, pielęgnacja oraz duchowa opieka, jakiej tam doznawali, poczucie akceptacji, świadomość posiadania „domu” odbudowywały nadzieję. Ale gdyby zabrakło tego kogoś, kto dla ich ratowania nie zawahał się opuścić swojej ukochanej Ojczyzny, swojej pracy wychowawczej w chyrowskim konwikcie, swoich bliskich, ba – siebie samego, cóż by z nimi było? Jaki czekałby los tych „najbiedniejszych z biednych”, zarażonych trądem, nieakceptowanych, odrzucanych przez społeczeństwo, skazanych na powolną śmierć wskutek okropnej choroby spotęgowanej w swym okrucieństwie życiem w niewyobrażalnej nędzy?
Ten ktoś jednak się znalazł. Dziś czcimy go jako błogosławionego, tzn. tego, który cieszy się szczęściem oglądania Boga, Boga, który jest Miłością i Miłosierdziem. O tym, że Posługacz Trędowatych jest szczęśliwy w Niebie, że możemy go brać za przykład do naśladowania i prosić go o wstawiennictwo za nami u Tronu Bożego, powiedział w sposób uroczysty i pewny nasz Wielki Rodak, Ojciec Święty Jan Paweł II. Uczynił to 18 sierpnia 2002 roku na krakowskich Błoniach. W homilii podczas Mszy św. beatyfikacyjnej tak oto o nim powiedział: „Pragnienie niesienia miłosierdzia najbardziej potrzebującym zaprowadziło błogosławionego Jana Beyzyma – jezuitę, wielkiego misjonarza – na daleki Madagaskar, gdzie z miłości do Chrystusa poświęcił swoje życie trędowatym. Pokornie dniem i nocą służył tym, którzy byli niejako wyrzuceni poza nawias życia społecznego. Przez swoje czyny miłosierdzia wobec ludzi opuszczonych i wzgardzonych dawał niezwykłe świadectwo Ewangelii”.