W nabożeństwie Ojca Beyzyma do Matki Najświętszej, tak bardzo synowskim, nie ma cech słabości, miękkości ani ucieczki do Matki przed ciężarem krzyża. Prosi Ją – od samego przyjazdu na Madagaskar – jak o łaskę o „ostry trąd”, by za tę cenę wyprosić lepszą dolę dla trędowatych, odpokutować za grzechy i mieć namacalną pewność złożenia z siebie ofiary za dusze swych nieszczęśliwych braci. Jego miłość do Maryi czyni go mężnym i dzielnym. Z Jej pomocą porywa się na wielkie i trudne dzieła. Jeśli Ona pozwoli i pomoże mu pracować na Sachalinie, to gotów jest tam na śmierć dla dobra dusz, które tam giną. Pragnie użyźnić glebę Sachalinu nie tylko potem, lecz także swoją krwią.
Jako duchowy syn św. Ignacego Loyoli jest Ojciec Beyzym człowiekiem ignacjańskiej intensywności życia, owego magis – „więcej”. Przedmiotem tej intensywności jest także Matka Boża. Pragnie Jej większej chwały, chce, by była znana i miłowana wszędzie. Bolą go napaści na Nią i na Jej cześć ze strony innowierców.
Nabożeństwo Ojca Beyzyma do Matki Bożej jest dziecięce, ale nie dziecinne. Jest synowskie i męskie zarazem, ufne i odpowiedzialne, nie zwalnia go bowiem z obowiązku pilności i pracy we wszystkim, co jest w jego mocy. W trudnej sprawie separacji płci chorych w szpitalu, kiedy ma przeciw sobie tylu możnych przeciwników, ufa, że „pójdzie to, jeśli tak zechce Dobra Matka”.
Wszyscy, którzy bliżej znali Ojca Beyzyma, byli pod wrażeniem jego czci i miłości do Matki Bożej: o. Leon Derville SJ, o. Augustyn Niobey SJ, o. Józef Loiselet SJ, s. Anna Maria od Nawiedzenia. „Uczyć ludzi miłości do Jezusa, Maryi i Józefa, bronić przed najmniejszym grzechem, modlić się i cierpieć za Kościół św. i za grzeszników – to było treścią całego życia tego świętego zakonnika” – stwierdził o. Augustyn Niobey SJ.
Całe swoje trudne i pracowite życie, nigdy dla siebie, lecz zawsze dla innych, przeżył Ojciec Beyzym „na żołdzie Maryi, w Jej służbie, pod Jej rządami, w umiłowaniu Jej woli i dla Jej chwały i do Niej odszedł po nagrodę. Nagrodą tą jest przede wszystkim Bóg w Trójcy Świętej jedyny, Syn Boży, Bóg Człowiek zrodzony z Maryi, i Ona sama, Najlepsza Matka.
Dzięki temu rysowi maryjnemu swojej duchowości jest Ojciec Beyzym autentycznie katolicki i eklezjalny w duchu franciszkańskim i ignacjańskim. Nie tylko z całym Kościołem katolickim czcił i miłował wielką Matkę Syna Bożego Jezusa Chrystusa, apokaliptyczną figurę Kościoła, lecz także wraz z Nią pragnął wzrostu Kościoła jako Ciała Mistycznego Jej Syna, pragnął nawrócenia wszystkich do jedynego Zbawiciela świata – Syna Maryi.