Jesteś tutaj

Służyć bliźniemu z miłością. Tydzień Misyjny 2024

O. Czesław Henryk Tomaszewski SJ
22.10.2024

„Kto by między wami chciał się stać wielki, niech będzie sługą waszym”.
(Mk 10,43)

Z pewnością każdy z nas lubi być dobrze obsłużony i wszystko, czego potrzebuje, otrzymać na czas. Kiedy coś nie idzie po naszej myśli, czegoś nam zabraknie, szczególnie gdy już za to zapłaciliśmy, narzekamy i jesteśmy niezadowoleni. Tymczasem Pan Jezus ujawnia światu swoje posłannictwo, mówiąc w Ewangelii: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,45).

Ten, który przyszedł, by służyć z miłością

Pan Jezus przychodzi, aby wypełnić wolę swojego Ojca, czyli odkupić nas, za co płaci ogromną cenę! Przelewa na krzyżu za nas swoją Krew. On, wielki Król, Syn Dawida, przychodzi w imię samego Boga i – jak czytamy w Liście św. Pawła do Filipian – „ogołaca samego siebie”, czyli rezygnuje, wyrzeka się zewnętrznych przejawów należnej Mu jako Synowi Bożemu chwały, „przyjmuje postać sługi”, a tym samym dobrowolnie przyjmuje cierpienie Sługi Pańskiego, „staje się podobny do ludzi”, „uniża samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (por. Flp 2,7–8).

Jakże pełen wyrazu jest widok Chrystusa przybitego do krzyża, odzianego w szatę, której w żaden sposób nie można nazwać „królewską”! Król ubrany jak służący, a do tego przybity do krzyża mówi nam, że królować czy panować oznacza służyć. Sprawowanie jakiejkolwiek władzy musi być zawsze związane ze służbą. Pan Jezus daje nam zupełnie nowe spojrzenie na ludzkie działanie. Najbardziej prestiżowe, godne pochwały zajęcie nie jest ważniejsze niż najniższa, najprostsza praca, jaką możemy wykonywać. Kiedy ją wykonujemy, utożsamiamy się z Chrystusem; czynimy to z miłości do Boga, a także do ludzi, naszych braci i sióstr w Chrystusie.

Chrześcijańska postawa służby

Jeśli naprawdę wierzymy, że „nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13), musimy podejmować wysiłki, aby pracować z chrześcijańską postawą służby. Święta Teresa z Kalkuty mówiła: „Owocem ciszy jest modlitwa, owocem modlitwy jest wiara, owoc wiary to miłość, owocem miłości jest służba, a owocem służby jest pokój” (za: Antonim Carol I Hostench, „Whoever wishes to be great among you will be your servant”, homilia na XXIX niedzielę zwykłą, Rok B, https://evangeli.net/gospel/day/2024-10-20). Wiara, modlitwa i służba budują wokół nas pokój. A jak jest w naszym życiu?

Przypomnijmy sobie, jak piękną kartę „chrześcijańskiej postawy służby” zapisali Polacy choćby w chwili wybuchu tej okrutnej, bezprawnej, nieludzkiej i barbarzyńskiej wojny, kiedy Rosja Putina napadła na Ukrainę. Całe rzesze naszych rodaków pospieszyły z pomocą uciekającym przed wojną naszym braciom i siostrom w Chrystusie z Ukrainy. Przyjmowali ich do swoich rodzin – setki tysięcy uciekających przed wojną kobiet i dzieci.

A kiedy sami Polacy zaczęli potrzebować pomocy w regionach dotkniętych kataklizmem powodzi – czego byliśmy świadkami w ostatnich tygodniach – i tym razem nie zabrakło miłosiernych, życzliwych i współczujących ludzi – rodaków, którzy pospieszyli z pomocą, ratując miasta i wioski oraz ich mieszkańców przed groźnym żywiołem. Nie szczędząc sił ani umiejętności, ryzykowali przy tym często nawet własne życie. „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40). Bo służąc drugiemu człowiekowi, śpiesząc mu z pomocą, służymy samemu Chrystusowi, naszemu Panu i Bogu.

Wołanie o pomoc z Sudanu Południowego

Okazji do takiej służby, do niesienia pomocy potrzebującym w dzisiejszym świecie nie brakuje.

Niedawno otrzymałem od siostry misjonarki ze Zgromadzenia Sióstr Szkolnych Notre Dame list przejmującej treści. Siostra Maria Teresa pracuje w Sudanie Południowym. To kraj leżący w środkowej Afryce, najmłodszy i jednocześnie jeden z najuboższych krajów świata. Powstał 9 lipca 2011 roku, odłączając się wskutek przeprowadzonego referendum od muzułmańskiego Sudanu. Sudan Południowy terytorialnie jest dwukrotnie większy od Polski, zamieszkuje go 12 milionów ludzi tworzących 64 plemiona, o odrębnej tradycji, kulturze i języku. Palące problemy tego młodego kraju, oprócz skrajnego ubóstwa, to analfabetyzm oraz brak opieki medycznej. Przez wiele lat kraj ten był nękany niepokojami i wojnami. Tysiące uchodźców nadal pozostają w obozach. Wiele ludzi boi się wrócić w swe rodzinne strony, ponieważ ciągle jest tam niebezpiecznie. Także klęska powodzi trwająca nieustannie od kilku lat uniemożliwia ludziom uprawę ziemi. Pomoc, która przychodzi z zewnątrz, jest niewystarczająca. Wielu ludzi cierpi głód.

Siostra Maria Teresa pracuje na misji Old Fangak odległej o setki kilometrów od stolicy Sudanu Południowego – Dżuby. W regionie tym nie ma żadnych dróg, tylko setki kilometrów kwadratowych bagien i rozlewisk, a między nimi małe osiedla ludzkie – niewielkie afrykańskie chatki i małe zagrody. Aby się tam dostać, trzeba płynąć przez około 10 dni łodzią po Nilu i jego dopływie.  

Wskutek trwającej od wielu lat wojny dzieci mieszkające na tych terenach nie miały dostępu do edukacji. Obecnie podejmują naukę z dużym opóźnieniem. Wielu nowych uczniów przybywa do misji siostry Marii Teresy z odległych wiosek, gdzie dotąd uczyły się dosłownie „pod drzewami” albo w budynku służącym za kościół, jednocześnie po kilka klas – w każdym kącie inna klasa. Uczniowie nie mają podręczników, dlatego podczas każdej lekcji muszą „na kolanie” robić notatki, by później miały się z czego uczyć i powtarzać materiał. Aby dojść do szkoły, muszą pokonywać duże odległości, niektórzy uczniowie idąc nawet w wodzie po pas (szczególnie w porze deszczowej). Nie mają plecaków czy toreb, więc zeszyty niosą w rękach, wysoko nad głową, aby ich nie zamoczyć. Z powodu biedy przed wyjściem do szkoły prawie nigdy nie jedzą śniadania. Niektóre dzieci zjedzą coś dopiero podczas południowej przerwy lekcyjnej, ale najczęściej dopiero wieczorem, po powrocie do domu, dostaną jedyny w ciągu dnia posiłek. Niestety niektóre dzieci nawet tego nie mają, jedzą co drugi dzień, jeden posiłek wieczorem. Wielu uczniów rozpoczyna naukę, ale jej nie kończy, ponieważ ich rodzice nie mają z czego opłacić szkoły.

Prośba o wsparcie dla misji

„Jak w takiej sytuacji zapewnić dzieciom i młodzieży godne warunki do życia, wzrostu i rozwoju?” – pyta w swoim liście siostra Maria Teresa. Bez pomocy z zewnątrz nie jest to możliwe. Oto jak żyją ludzie, rodziny z kilkorgiem dzieci w XXI wieku w innych niż nasza częściach świata – na afrykańskim kontynencie. Pilnie potrzebują pomocy, do której wszystkich Przyjaciół Misji, ludzi dobrej woli i o otwartych sercach, zachęcamy i za którą już teraz składamy serdeczne „Bóg zapłać!”.

(Homilia wygłoszona 20 października 2024 roku w parafii pw. Ducha Świętego w Nowym Sączu)

ORĘDZIE OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA NA 98. ŚWIATOWY DZIEŃ MISYJNY 2024 r.

20 października 2024 r.

 Idźcie i zaproście wszystkich na ucztę (por. Mt 22, 9)

Drodzy bracia i siostry!

Temat tegorocznego Światowego Dnia Misyjnego zaczerpnąłem z ewangelicznej przypowieści o uczcie weselnej (por. Mt 22, 1-14). Po tym, jak goście odrzucili zaproszenie, król, bohater tego opowiadania, mówi do swoich sług: „Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie” (w. 9). Zastanawiając się nad tym kluczowym słowem, w kontekście przypowieści i życia Jezusa, możemy podkreślić kilka ważnych aspektów ewangelizacji. Okazują się one szczególnie aktualne dla nas wszystkich, uczniów-misjonarzy Chrystusa, w tej ostatniej fazie procesu synodalnego, która zgodnie z hasłem „Komunia, uczestnictwo, misja”, powinna pobudzić Kościół do jego priorytetowego zobowiązania, czyli do głoszenia Ewangelii we współczesnym świecie. Czytaj dalej...