Jesteś tutaj

Projekt dla wdów z Kasisi

O. Jakub Maria Rostworowski SJ
30.06.2024

W Kasisi mamy dwie duże szkoły i dom dla sierot prowadzone przez Siostry Służebniczki. Do szkół uczęszcza około 1800 chłopców i dziewcząt. W domu dla sierot Siostry stwarzają dobre warunki życia dla ponad 200 sierot w różnym wieku: od najmłodszych, nieraz tuż po urodzeniu, do tych, którzy kończą szkołę średnią, a nawet uniwersytet. Dzieci mają w sierocińcu zapewnione wyżywienie, opiekę lekarską i edukację. Siostry dbają też o ich życie religijne przez organizowanie chrztów, Pierwszych Komunii Świętych, spowiedzi, sakramentu bierzmowania, a nawet – od czasu do czasu – ślubów. Jako proboszcz i duszpasterz w Kasisi mam udział szczególnie w sprawowaniu sakramentów dla podopiecznych Sióstr.

Zatroszczyć się nie tylko o sieroty

Ciągle jednak noszę w sercu przekonanie, że Biblia mówi nam nie tylko, by troszczyć się o sieroty, ale także by pomóc i zrobić coś dla wdów. W naszej afrykańskiej sytuacji wdów jest dużo. Często żyją w trudnych warunkach, nieraz zepchnięte na margines przez utrzymujące je rodziny. Rodzi się więc potrzeba, by poznać trudności ich życia, umocnić ich wiarę oraz wyjść naprzeciw różnym potrzebom materialnym.

Projekt dla wdów zacząłem parę dobrych lat temu w mojej poprzedniej parafii w Mumbwa, a teraz – dzięki pomocy Referatu Misyjnego w Krakowie – mogę zacząć prace na tym polu w Kasisi. Jak zwykle od czegoś trzeba zacząć. Pierwszą rzeczą było zapewnienie pomieszczenia na projekt. Przeznaczyliśmy na ten cel dawne biuro opieki nad pacjentami z wirusem HIV, które zostało wyremontowane. Następnie zakupiłem dwie lodówki, piecyk na gaz i szafkę do przechowywania towarów przeznaczonych na sprzedaż.

Projekt zaczął funkcjonować w gorącym okresie, kiedy był duży popyt na chłodzone napoje. Zakupiłem ciastka, słodycze, cukier, sól, proszek do prania i mydło. Wdowy szybko zajęły się wypiekaniem małych bułeczek, tzw. scorns. Wypieki rozchodziły się błyskawicznie, szczególnie w czasie przyjmowania różnych grup wiernych w parafii. Po pewnym czasie do projektu dołączyłem hodowlę sadzonek różnych warzyw.

Oprócz strony materialnej projekt ten ma też stronę duchową. Zachęcam nasze wdowy do codziennego odmawiania różańca, koronki do Bożego Miłosierdzia, a raz w tygodniu do godzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu. W stacjach misyjnych, gdzie nie ma Najświętszego Sakramentu proponuję godzinną modlitwę przy grocie Matki Bożej. Może to też być czytanie lub dzielenie się Słowem Bożym.

Szukanie dróg wsparcia

Zainteresowanie projektem dla wdów i wdowców jest dość duże. Dostałem długie listy chętnych chcących do nas dołączyć. Mam nadzieję, że na naszych zebraniach pojawią się nowe pomysły i znajdziemy różne drogi, by ulżyć życiu wielu wdowom.

W warunkach afrykańskich są projekty wsparcia potrzebujących. Przeznacza się na to pewną kwotę, a po pewnym czasie pieniądze trzeba zwrócić, jeżeli nie całość, to duży procent kapitału. Wiele wdów chciało, byśmy to zrobili, ale często są kłopoty z odzyskaniem pożyczek. Różne są potem wymówki, a pieniądze wydano na bieżące potrzeby, bez jakiegoś planu czy wzięcia pod uwagę, że nie są to pieniądze dane za darmo. Pomaga się też grupom potrzebującym, rozdając nawozy sztuczne czy ziarno na zasiew przed porą deszczową, by potem, po sprzedaży plonów, odzyskać może nie w 100 procentach, ale dużą część kwoty wyłożonej na zakup towaru.

Może w przyszłości zajmiemy się różnymi możliwościami pomocy. Na razie z pomocą Bożą zaczęliśmy i mamy nadzieję, że przyczynimy się do poprawy życia wdów i wdowców.

Polecam się modlitwom i pozostaję otwarty na wszystkie podpowiedzi i rady, jak ulżyć w życiu tym, za którymi wstawia się Słowo Boże! Serdecznie pozdrawiam. Szczęść Boże!

O. Jakub Maria Rostworowski SJ, misjonarz z Zambii.