Sługa Boży brat Jan Zając był jedną z „ofiar systemu zbrodni”. Przyszedł na świat 11 grudnia 1911 roku w rodzinie Walentego i Weroniki z domu Folta, w miejscowości Gać koło Przeworska. Rodzina żyła z uprawy roli. Byli to ludzie pobożni, skromni i uczynni. Do zakonu jezuitów Janek wstąpił 26 maja 1930 roku. Nowicjat odprawił w Starej Wsi. Osiem lat później w jego ślady pójdzie młodszy brat Józef, który zostanie jezuitą i kapłanem.
CZŁOWIEK DLA INNYCH
Przez wiele lat brat Jan pracował w lecznicy w Zakładzie Naukowo-Wychowawczym w Chyrowie. Potem po kursach pracował w Wydawnictwie Apostolstwa Modlitwy w Krakowie jako introligator. Okazał się doskonałym fachowcem. Zresztą był tzw. złotą rączką. Tu pracuje do momentu aresztowania 10 listopada 1939 roku. Przeszedł ze współbraćmi całą drogę od więzienia przy Montelupich, przez Wiśnicz i dalsze obozy. Dawał liczne dowody zżycia z Towarzystwem Jezusowym. Można o nim powiedzieć słowami generała zakonu ojca Pedro Arrupe: „był człowiekiem dla innych”. W więzieniach i obozach ilekroć szukano fachowca w jakiejś specjalności, zawsze zgłaszał się brat Jan i za każdym razem zadanie wykonał dobrze. W koszmarze obozowym nie tylko sobie radził, ale wydatnie pomagał innym, zwłaszcza chorym i starym. Człowiek pomysłów i praktycznego miłosierdzia.
W Wiśniczu należał do najbardziej popularnych postaci. Był rymarzem, szewcem, introligatorem, tkaczem, kucharzem. Stąd strażnik w razie potrzeby od razu wołał brata Jana. Gdy ktoś zachorował, brat Jan przynosił mu coś dobrego do zjedzenia. Podobnie było w Auschwitz i w Dachau.
20 czerwca 1940 roku wraz z innymi znalazł się w obozie w Auschwitz, z numerem obozowym 1060. W grudniu 1940 roku wywieziono jezuitów do obozu w Dachau. Tu otrzymał numer 22204. Pewną ulgą dla niego i innych były paczki przesyłane do obozu przez kleryków z Nowego Sącza i Starej Wsi, wśród których był też brat Janka – Józef.
NIE DOCZEKAŁ WYZWOLENIA
Pod koniec czerwca 1942 roku władze obozowe zarządziły prześwietlenia płuc. Rentgen wykazał u Janka gruźlicę. W obozie wybuchła także epidemia tyfusu. Wydawało się, że brat Jan doczeka wyzwolenia, ale zabił go tyfus. Zmarł w rewirze obozowym 12 lutego 1945 roku. Stało się to na dwa i pół miesiąca przed wyzwoleniem. Miał zaledwie 33 lata. „A ziemska droga naszego życia jest trudna, naznaczona bólem i udrękami, byśmy mogli upodobnić się do Ukrzyżowanego i Jego Matki, dla której Bóg był pierwszy i której wiara była niezachwiana. Ona lepiej od każdego z nas rozumiała sens swojej drogi”. Czuwajcie. Święci chyba najlepiej to rozumieli. Zdaje się, że niewinni najlepiej i najszybciej to pojmują.
Na podstawie:
Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości. Słudzy Boży Jezuici – męczennicy z II wojny światowej, Kraków 2009.
Adam Kozlowiecki SJ, Ucisk i strapienie. Pamiętnik więźnia 1939–1945, Kraków 1995.
Ludwik Grzebień SJ, Encyklopedia wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1564–1995, Kraków 2004.