Ojciec Tadeusz Kasperczyk SJ, pod koniec sierpnia 2011 r., przekazał nam sumę 600 euro. Powiedział, że jest to dar z Polski dla chorych i biednych dzieci trędowatych w Maranie. Za ten dar składamy Wam serdeczne „Bóg zapłać”. Gest ten bardzo nas ucieszył i wzruszył, tym bardziej że pochodził on od wspaniałomyślnych i ofiarnych Rodaków naszego Wielkiego Budowniczego Marany, bł. Ojca Jana Beyzyma. Cały ten ośrodek, który jest dzisiaj dla nas wielkim dobrodziejstwem, mógł powstać, Ojciec Jan Beyzym mógł go wybudować, właśnie dzięki tej samej hojności i ofiarności Polaków, Waszych Czcigodnych Przodków.
100. rocznica Marany obchodzona we wrześniu ub. roku, przygotowania z nią związane i lawina innych, codziennych zajęć były główną przyczyną opóźnienia w wyrażeniu naszej wdzięczności za to materialne wsparcie oraz za modlitwę i za pamięć. Za to tak duże zaniedbanie prosimy przyjąć nasze szczere przeprosiny.
Pracy w naszym ośrodku w Maranie mamy co niemiara. W bieżącym roku przyjęliśmy ponad 20 osób w wieku między 10. a 17. rokiem życia, zarażonych straszliwą chorobą trądu. Przyjęte przez nas chore osoby wprawdzie nie są sierotami, ale żyją w sytuacji skrajnego ubóstwa. Ich rodzice często dotknięci tą samą chorobą nie są w stanie zapewnić im normalnego wychowania i edukacji. Tu, na miejscu, w Maranie, mamy na szczęście szkołę „dla początkujących” (l’école pour le démarrage), nauczanie początkowe, alfabetyzację dla młodzieży i dorosłych, ponieważ jest jeszcze wśród nich wielu analfabetów. Mamy także kilkoro młodych wyleczonych, których edukacja została przerwana wskutek choroby trądu. Wysyłamy ich do centrum doskonalenia zawodowego, w pobliskim mieście Fianaranatsoa, aby tam mogli przygotować się do dalszego życia. Takie przygotowanie trwa mniej więcej 3 lata. Jest to przygotowanie do wykonywania jakiegoś zawodu, np.: stolarza, ślusarza-mechanika albo murarza czy wreszcie rolnika. Kilkorgu dzieciom, których rodzice są naszymi pacjentami, umożliwiamy także naukę w mieście. W roku 2011 przyjęliśmy 50 osób chorych na trąd, wśród których jest kilkoro dzieci nawet poniżej 10 lat. Rok wcześniej były 23 osoby.
Funkcjonowanie Marany podobne jest do funkcjonowania wioski. Chorzy biorą udział w pracach porządkowych, pracują w ogrodzie, przy hodowli zwierząt domowych.
W sumie w tym zakładzie mamy około 100 osób: pacjentów, asystentów pomagających tym, którzy z powodu wielkiego upośledzenia wynikłego z długo nieleczonego trądu są teraz niepełnosprawni i nie mogą powrócić do swoich domów. Są też byli nasi pacjenci, którzy przyjechali teraz leczyć następstwa trądu, jak na przykład rany (owrzodzenie) stóp. Ponadto mamy personel zarządzania w zakresie opieki medycznej oraz utrzymania budynków.
Drodzy Dobroczyńcy, zgodnie z przekazanymi nam przez Was wskazaniami, otrzymana od Was suma 600 euro przeznaczona będzie na kształcenie dzieci.
W imieniu całej naszej „Rodziny Marana” dziękuję z całego serca za tę pomoc oraz zapewniam o naszej modlitwie, zwłaszcza różańcowej. Każdego dnia o godz. 16 odmawiamy różaniec w intencji wszystkich naszych Dobroczyńców.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam
* * *
Madagaskar, Marana, 14 grudnia 2011