Jesteś tutaj

Podziękowania z Marany

S. Katarzyna Forzy
08.12.2013

Ojciec Tadeusz Kasperczyk SJ, pod koniec sierp­nia 2011 r., przekazał nam sumę 600 euro. Powiedział, że jest to dar z Polski dla chorych i biednych dzieci trędowatych w Maranie. Za ten dar składamy Wam serdeczne „Bóg zapłać”. Gest ten bardzo nas ucieszył i wzruszył, tym bardziej że pochodził on od wspa­niałomyślnych i ofiarnych Rodaków naszego Wiel­kiego Budowniczego Marany, bł. Ojca Jana Beyzyma. Cały ten ośrodek, który jest dzisiaj dla nas wielkim dobrodziejstwem, mógł powstać, Ojciec Jan Beyzym mógł go wybudować, właśnie dzięki tej samej hoj­ności i ofiarności Polaków, Waszych Czcigodnych Przodków.

100. rocznica Marany obchodzona we wrześniu ub. roku, przygotowania z nią związane i lawina in­nych, codziennych zajęć były główną przyczyną opóź­nienia w wyrażeniu naszej wdzięczności za to mate­rialne wsparcie oraz za modlitwę i za pamięć. Za to tak duże zaniedbanie prosimy przyjąć nasze szczere przeprosiny.

Pracy w naszym ośrodku w Maranie mamy co niemiara. W bieżącym roku przyjęliśmy ponad 20 osób w wieku między 10. a 17. rokiem życia, za­rażonych straszliwą chorobą trądu. Przyjęte przez nas chore osoby wprawdzie nie są sierotami, ale żyją w sytuacji skrajnego ubóstwa. Ich rodzice często do­tknięci tą samą chorobą nie są w stanie zapewnić im normalnego wychowania i edukacji. Tu, na miejscu, w Maranie, mamy na szczęście szkołę „dla począt­kujących” (l’école pour le démarrage), nauczanie po­czątkowe, alfabetyzację dla młodzieży i dorosłych, ponieważ jest jeszcze wśród nich wielu analfabetów. Mamy także kilkoro młodych wyleczonych, których edukacja została przerwana wskutek choroby trądu. Wysyłamy ich do centrum doskonalenia zawodowe­go, w pobliskim mieście Fianaranatsoa, aby tam mogli przygotować się do dalszego życia. Takie przygotowa­nie trwa mniej więcej 3 lata. Jest to przygotowanie do wykonywania jakiegoś zawodu, np.: stolarza, ślusarza-mechanika albo murarza czy wreszcie rolnika. Kilkor­gu dzieciom, których rodzice są naszymi pacjentami, umożliwiamy także naukę w mieście. W roku 2011 przyjęliśmy 50 osób chorych na trąd, wśród których jest kilkoro dzieci nawet poniżej 10 lat. Rok wcześniej były 23 osoby.

Funkcjonowanie Marany podobne jest do funk­cjonowania wioski. Chorzy biorą udział w pracach porządkowych, pracują w ogrodzie, przy hodowli zwierząt domowych.

W sumie w tym zakładzie mamy około 100 osób: pacjentów, asystentów pomagających tym, którzy z powodu wielkiego upośledzenia wynikłego z dłu­go nieleczonego trądu są teraz niepełnosprawni i nie mogą powrócić do swoich domów. Są też byli nasi pacjenci, którzy przyjechali teraz leczyć następstwa trądu, jak na przykład rany (owrzodzenie) stóp. Po­nadto mamy personel zarządzania w zakresie opieki medycznej oraz utrzymania budynków.

Drodzy Dobroczyńcy, zgodnie z przekazany­mi nam przez Was wskazaniami, otrzymana od Was suma 600 euro przeznaczona będzie na kształcenie dzieci.

W imieniu całej naszej „Rodziny Marana” dzię­kuję z całego serca za tę pomoc oraz zapewniam o na­szej modlitwie, zwłaszcza różańcowej. Każdego dnia o godz. 16 odmawiamy różaniec w intencji wszystkich naszych Dobroczyńców.

Serdecznie wszystkich pozdrawiam

* * *

Madagaskar, Marana, 14 grudnia 2011