Jesteś tutaj

Niedziela misyjna w Bytomiu - 15 IX 2013

Czesław H. Tomaszewski SJ
08.12.2013
Kościół parafialny Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bytomiu

24. niedziela zwykła, Rok C,

Ew. Łk 15, 1-32

 

Z Ewangelii według św. Łukasza

Radość z nawrócenia grzesznika.

Zbliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: «Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła". Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia. Albo jeśli jakaś kobieta, mając dziesięć drachm, zgubi jedną drachmę, czyż nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie, aż ją znajdzie? A znalazłszy ją, sprasza przyjaciółki i sąsiadki i mówi: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłam drachmę, którą zgubiłam". Tak samo, powiadam wam, radość powstaje u aniołów Bożych z jednego grzesznika, który się nawraca». Powiedział też: «Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: "Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada". Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: "Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mię choćby jednym z najemników". Wybrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: "Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem". Lecz ojciec rzekł do swoich sług: "Przynieście szybko najlepszą suknię i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi. Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i bawić się; ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się". I zaczęli się bawić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to znaczy. Ten mu rzekł: "Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego". Na to rozgniewał się i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: "Oto tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu; ale mnie nie dałeś nigdy koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę". Lecz on mu odpowiedział: "Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy. A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się"». (Lekcjonarz Mszalny, T.V)

 

Homilia

Nierzadko słyszy się słowa wypowiadane wobec kogoś, kto w jakiś sposób nas uraził, zgorszył czy wyrządził krzywdę: „Oby cię Bóg pokarał”. Albo lapidarne stwierdzenia typu: „Jeśli zrobisz coś źle, to Bóg cię pokarze”. A gdy coś się nam nie powiedzie, coś się nam nie układa w życiu lub dotyka nas jakaś przykra sytuacja, ile razy kwitujemy to krótko: „Za co mnie Bóg tak pokarał”. Wielu wydaje się, że Bóg nieustannie ich obserwuje i tylko czyha, by ich na czymś przyłapać, a potem ukarać, czerpiąc z tego satysfakcję czy otrzymując zadośćuczynienie za doznaną zniewagę.

Czy rzeczywiście taki jest Bóg? Czyhający, by biednego, słabego człowieka przyłapać na niezachowywaniu Jego trudnych, „nieżyciowych” przykazań i srogo karać za najmniejsze uchybienie? Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam, jaki naprawdę jest Bóg. W trzech przypowieściach: o zagubionej owcy, o drachmie oraz o synu marnotrawnym – chyba najpiękniejszej przypowieści Jezusa – zamknięta jest prawdą o Bogu jako Ojcu Miłosierdzia, który poszukuje każdego, kto pobłądził i oddalił się od Niego. Jak dobry pasterz, który szuka zagubionej „setnej owcy” ze swojego stada, bo ma ona dla niego taką wartość, jakby tylko ją, jedną jedyną, posiadał, jakby tylko ona była całym jego mieniem. Albo jak kobieta, która szuka niestrudzenie swojej drachmy, jakby ta jedna drachma była całym jej majątkiem. W przypowieść o synu marnotrawnym dobry Ojciec przygarnia z ojcowską czułością i dobrocią swojego powracającego syna, który chciał szukać szczęścia poza nim, poza ojcowskim domem.

* * *