Chikuni, 24 kwietnia 2019 r.
Triduum Paschalne pełne wrażeń
Święta spędziłem w wioskach. W Wielki Czwartek, kiedy przyjechałem do Mulongalwili, zauważyłem wielką miednicę pod kaplicą i ludzi, którzy myli w niej nogi. Nie przyszło mi na myśl, że potem wezmą oni udział w obrzędzie umywania stóp. Okazało się, że nie chcieli, by ksiądz się za bardzo ubrudził, bo przyszli z daleka, a wielu z nich na bosaka, bo nie mieli butów.
W Wielki Piątek w Hampongo zaczęliśmy od drogi krzyżowej, a ponieważ wiele osób chciało się spowiadać, więc usiadłem w kaplicy i słuchałem spowiedzi. Dołączyłem do drogi krzyżowej na przedostatniej stacji. I jak zwykle tu, w Afryce, zauważyłem wielu szlochających – przeżywających mękę Jezusa bardzo dosłownie. To mnie zawsze głęboko wzrusza.
W Wielką Sobotę byłem w Singonya, gdzie wiele dzieci oczekiwało na chrzest i pierwszą komunię. W Zambii chrzcimy dzieci w wieku szkolnym, takie, które mogą zrozumieć prawdy wiary i uczestniczyć w dwuletniej katechezie. Mieliśmy 32 chrzty i 30 pierwszych komunii. Ze względu na brak dobrego światła trochę trudno było mi odczytać imiona na karteczkach przypiętych do bluzek dzieci, a śpiewy były tak głośne, że nie było jak się dopytać. Mam nadzieję, że ochrzciłem wszystkich właściwymi imionami. Ufam, że Pan Bóg jakoś się w tym zamieszaniu rozeznał.
Świętowanie Zmartwychwstania
W Niedzielę Zmartwychwstania miałem dwie Msze św. w dwóch różnych stacjach misyjnych. Dojazd do jednej z nich zajął mi ponad dwie godziny, choć to tylko 45 km, ale droga zła. Jadąc, widziałem pola uschniętej kukurydzy. W tym roku nie dopisała pora deszczowa. Aż się serce krajało, gdy patrzyłem na tę klęskę. Już teraz ludzie mają problem ze znalezieniem żywności. Kukurydza jest tu podstawą pożywienia.
W wiosce przeżyłem jednak kolejne chwile radości, bo było 39 chrztów i 16 pierwszych komunii. Po Mszy św. przygotowano poczęstunek – była kura i nshima, czyli rodzaj papki z kukurydzy. No i w drugiej wiosce też mnie świątecznie nakarmiono po Mszy św. – tym razem zjadłem jajka ugotowane na twardo i tradycyjnie nshimę. W Poniedziałek Wielkanocny, niestety, rozłożyła mnie malaria. Przygwoździło mnie na dwa dni do łóżka. Dawno już nie miałem tak ciężkiego ataku. No ale już wstałem.
Z duszpasterstwa do szkoły
Muszę zająć się teraz dość poważnym problemem w naszej radiowej szkole. Mamy obecnie 2600 dzieci, które uczą się podczas audycji nadawanych w naszym misyjnym radiu. Dzieci gromadzą się w 18 centrach, w których nie ma państwowych szkół. Lekcje transmitowane są przez radio i nadzorowane przez opiekunów wybranych przez mieszkańców wioski i zaakceptowanych przez parafię (muszą być co najmniej po dziewiątej klasie, umieć czytać i pisać po angielsku). W klasie pierwszej i drugiej dzieci piszą na piasku. Od trzeciej klasy mają już zeszyt i ołówek. Mentor sprawdza ćwiczenia i daje noty. Pomaga też tym, którzy mają trudności.
W szkole radiowej mamy również program rolniczy. Prawie każda szkoła ma ogródek i wykopaną studnię. Dzieci uczą się, jak uprawiać warzywa bez użycia nawozów chemicznych, jak i dlaczego sadzić drzewa. Dla wielu z nich klasa siódma to koniec edukacji. Wiedza o podstawach agrokultury pozwoli im produkować żywność, aby utrzymać siebie i swoje rodziny.
Potrzebny nowy sprzęt
Wielkim problemem jest utrzymanie odbiorników radiowych w dobrym stanie technicznym. Mamy tu radia zasilane na baterie słoneczne i na dynamo. Przez dwie, trzy minuty kręci się korbką i to może naładować wewnętrzną baterią na jakieś 30 minut transmisji. No ale jak jest słońce, to wystarcza panel solarowy. Niestety w tej chwili większość odbiorników radiowych jest w opłakanym stanie. Tracę wiele czasu na naprawy, a wiele z nich jest już tak wyeksploatowanych, że nie da się ich wskrzesić. Na szczęście znalazłem radia w Lusace, które może na jakiś czas zapewnią odbiór radiowych lekcji. Muszę tylko zdobyć teraz na nie fundusze.
Ponieważ wiele naszych szkół radiowych powstało pod drzewem i tam się odbywają lekcje, budujemy budynki z cegły pokryte blaszanym dachem. Dzięki ofiarności wielu osób, również z Nowego Sącza, już w pięciu szkołach mamy zamontowane systemy baterii słonecznych, które pozwalają dzieciom uczyć się wieczorem. Szkoły te są wyposażone w komputer, który pomaga w nauce fizyki i chemii, bo brakuje laboratorium czy przyrządów.
Pozdrawiam wszystkich Przyjaciół misji w Chikuni z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Nowym Sączu. Dziękuję za Waszą pomoc. Wasz w Panu