Napoleon Bonaparte powiedział, że „największym mówcą świata jest sukces”. Każdy sukces, mały czy wielki, daje radość i sprawia, że widzimy zarówno teraźniejszość, jak i przyszłość inaczej. Nowe światło, nowa droga, więcej odwagi, bardziej przejrzyste spojrzenie, nowe doświadczenie. Wciąż uczymy się czegoś nowego. Misje mają to do siebie, że świat wokół jest wciąż na nowo odkrywany i poznawany. Pomimo porażek czy błędów coś w sercu mówi: „Idzie dobrze, oby tak dalej”. Dla wielu ludzi w naszej misji sukcesy – te małe i te wielkie – są przeżywane rzeczywiście wyjątkowo. Jednak nie przez wszystkich. Może dlatego, że tych ludzi nie ma kto pochwalić, że nie ma kto uznać ich sukcesów za coś ważnego?
Radość w kraju wojny
Żyjemy w kraju wojny, gdzie każdy spotkany przeze mnie człowiek stracił kogoś bliskiego. Nie śpieszno więc naszym ludziom do jakiejkolwiek radości. Sukcesy nawet nie są uważane za sukcesy, a radość nie była dotąd przeżywana jako radość, ale jako po prostu część codzienności, niczym szczególnym nieoddzielona od innych wydarzeń, spraw czy spotkań. I to się daje odczuć, zwłaszcza kiedy wydarza się coś nadzwyczajnego, a przeżywane jest wciąż jako przeciętna sprawa, tak naprawdę odstawiona na bok.
Dla przykładu zakończenie kolejnego kilkutygodniowego szkolenia dla ponad 40 osób z wioski to przecież nadzwyczajna sprawa! Tego w naszym regionie nie było do tej pory wśród Dinków. Jest zatem powód do radości i świętowania. Oczywiście pojawia się uśmiech na twarzy, bo z prawdziwą radością wkraczamy w nowy etap. Odtąd to, czego nauczyliśmy się na kursie, będzie praktykowane i – ufam – przyniesie dobre efekty. Ogrom pracy i odpoczynek to przecież powód do radości.
„Ludzie wierzą, że aby osiągnąć sukces, trzeba wcześnie wstawać. Otóż nie – trzeba wstawać w dobrym humorze” (Marcel Achard).
Podziwiam pracę, oddanie i zaangażowanie w pielęgnowanie sadu owocowego, jest czym nacieszyć oko i podniebienie. Są już pierwsze owoce z sadu, którego dwa lata temu tu nie było. Jest się nie tylko czym pochwalić, lecz przede wszystkim ucieszyć. Tym bardziej że to radość z pracy rąk własnych. Codziennej pracy. Ponadto mamy już pierwszy „przychówek” – pisklęta, które wykluły się z jajek… To jest radość! Nowe warzywa, cebula wielka jak pięść, piękne bakłażany, arbuzy czy dynie, pomidory i ogórki, sałata i mnóstwo lokalnych warzyw, które nie tylko cieszą oko, ale przede wszystkim „wypełnią spiżarnie”. To ważny powód do radości. Pierwszy raz nikt niczego nie ukradł pod koniec sezonu i doczekaliśmy się pełnych zbiorów. Jest się czym cieszyć.
„Sukces polega na tym, że zdobywa się to, co się chciało. Szczęście polega na tym, że podoba się to, co się ma” (Elbert Hubbard).
Szkółka drzew i krzewów
Albert Camus dał nam fantastyczną radę: „Łatwiej zdobyć sukces, trudniej na niego zasłużyć”. Więc nie ma co czekać, trzeba podejmować ryzyko, pracę i odpowiedzialność.
Nasiona nowych roślin – zebrane w buszu i przyniesione do naszej szkółki drzew i krzewów przez ludzi z wioski, a nawet przez dzieci, które widzą w misji same nowości i chcą pomagać – zawsze znajdą miejsce w naszej szkółce. Do tej pory w ciągu dwóch lat działania jezuickiej misji w wiosce Akol Jal udało się zdobyć nasiona 58 gatunków drzew i krzewów. Obecnie to ponad dziesięć tysięcy sadzonek. Niedługo powstanie młody las. W ostatnim czasie poprosiłem jednego z naszych pracowników, by pojechał do Ugandy i przywiózł nieco nowych nasion drzew i krzewów. Przywiózł 17 nowych gatunków.
W ciągu dwóch lat udało się więc osiągnąć wielki sukces. Mamy obecnie w szkółce 75 gatunków, wśród których są drzewa owocowe i drzewa typowo leśne o twardym drewnie, które posłuży w przyszłości do budowy przeróżnych konstrukcji, może nawet mebli… Są wśród nich także te, które ze względu na kwiaty, liście i afrykański urok posłużą nie tylko pszczołom czy ptakom, lecz także nam, ludziom, szukającym w przyrodzie piękna.
„Sukces to: śmiać się często i szczerze, zyskać szacunek inteligentnych ludzi i podziw dzieci, zasługiwać na dobrą ocenę uczciwych krytyków i cierpliwie znosić zdradę fałszywych przyjaciół, doceniać piękno, znajdować w bliźnich to, co najbardziej wartościowe, pozostawić świat nieco lepszym i mieć świadomość, że choćby jedna istota ludzka odetchnęła lżej dzięki temu, że my istnieliśmy na tym świecie” (Emerson).
Jak godnie przeżywać sukces
Harold Taylor powiedział: „Najlepszy sposób na osiągnięcie sukcesu to postępować według rad, które dajemy innym”. Nowa droga, naprawiona studnia, kolejni chorzy zawiezieni do szpitala… uratowane czyjeś życie. Codzienność nie jest zwyczajna. A nawet jeśli jest, to może być przeżywana w jedyny, wyjątkowy i niepowtarzalny sposób. Świadczą o tym sukcesy: te małe i te wielkie. Warto cieszyć się każdym dniem, bo takiego dnia jak ten dzisiejszy jeszcze nie było i co więcej – nigdy już nie będzie. W każdym jest coś, co zmienia nasze przeżywanie, podejście, sposób widzenia i rozumienia. A co najważniejsze sposób świętowania, bo za sukcesem idzie autentyczne przeżywanie radości z jego osiągnięcia. W przeciwnym razie rzeczywiście dzień nie będzie się różnił od dnia i wydarzenie od wydarzenia.
Przed nami więc wielkie wyzwanie do autentycznego przeżywania i świętowania małych sukcesów. Nie chodzi o toasty czy okrzyki, ale o podkreślenie wymiaru duchowego i docenienie człowieka w tym, co robi i czego dokonał. To jest ważne! „Co ważniejsze jest dla sukcesu: talent czy pracowitość? A co ważniejsze w rowerze: przednie czy tylne koło?” – pisał George Bernard Shaw. Jako współcześni misjonarze, młodzi czy starsi, na którymkolwiek z kontynentów pracujący, stajemy przed wyzwaniem autentycznie przeżywanego doświadczenia, powołania, misji, konkretnej duchowości, rodzajów pracy i jakości życia. To, czym się podzielimy z naszymi ludźmi w misji, na zawsze z nimi zostanie. Z kolei to, co otrzymamy od nich, zarówno w wymiarze duchowym, jak i fizycznym, na zawsze pozostanie z nami.
Przeżywając codzienność z naszymi ludźmi w misji, jak i z tymi, których spotykam w drodze do misji, uświadamiam sobie jedną rzecz: nikt z nich nigdy nie chodził do żadnej szkoły. Jednak znają przyrodę, znają las, znają po prostu życie. Życie nauczyło ich wszystkiego. I nie oszczędziło nikogo z nich. Każdy z tych ludzi przeszedł szkołę życia, istny survival. Życie każdego z nas jest inne i na swój sposób przeżywane, niesie lekcje, jakich potrzebujemy. Korzystając z nich mądrze, wiele się nauczymy. Teraz uczmy się nowej umiejętności: jak godnie przeżywać sukces.
O. Tomasz Nogaj SJ, Rumbek – Akol Jal, Sudan Południowy