Jesteś tutaj

Niedziela misyjna w Bazylice NSPJ w Krakowie - 1 IX 2013

Czesław H. Tomaszewski SJ
08.12.2013
Bazylika NSPJ w Krakowie

22. niedziela zwykła, Rok C.

Ew. Łk 14, 1. 7-14

 

Z Ewangelii według św. Łukasza

Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. I opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie wybierali pierwsze miejsca. Tak mówił do nich: «Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: "Ustąp temu miejsca"; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: "Przyjacielu, przesiądź się wyżej"; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony». Do tego zaś, który Go zaprosił, rzekł: «Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych». (Lekcjonarz Mszalny, T.IV)

 

Homilia

W pewnym mieście żył człowiek w całej okolicy słynący z niezwykłej gościnności. Opowiadano, że każdego nieznajomego podejmował tak wystawnie i tak serdecznie jak najlepszego przyjaciela. Mędrzec mieszkający w sąsiedniej krainie, dowiedziawszy się o tej niezwykłej gościnności, chciał ją wypróbować. Zjawił się więc w nędznych i brudnych szmatach u drzwi owego „dobrodzieja”. Jednak ten nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi, nie mówiąc już o jakiejkolwiek gościnności.

Następnego dnia mistrz sprawił sobie nowe, eleganckie szaty, poobwieszał się ozdobami, skropił pachnidłami i ponownie stanął przed domem hojnego bogacza. Tym razem było rzeczywiście tak, jak niosła fama: gospodarz podjął gościa z głębokim ukłonem, zaprosił do środka, długo z nim rozmawiał, a potem wydał na jego cześć ucztę z wyszukanymi potrawami. Gość zasiadł do stołu z podziękowaniem, ale – zamiast jeść i pić – wszystkie dania wyrzucał na swe drogie odzienie. Gospodarz przeraził się, że nieznajomemu pomieszały się zmysły. Zapytał więc z lękiem w głosie, co to ma znaczyć. „Wczoraj byłem tu w łachmanach – odpowiedział mędrzec bez wyrzutu – ale nie dałeś mi nawet okruszyny chleba. Dziś – gdy jestem porządnie ubrany – myślę, że cała ta uczta nie jest przeznaczona dla mnie, lecz dla moich szat”. (na podstawie opowiadania: Kazimierz Wójtowicz, O szatach i uczcie)

* * *