Jesteś tutaj

O kościele w Greczanach i jego duszpasterzach

Ludmiła Garbarczuk
17.01.2015

O kościele na Greczanach napisano już bardzo dużo. By ta ostoja wiary przetrwała do dziś, wiele osób poświęciło swoje siły, energię, wiedzę, a czasem nawet życie.

Ludzie z mojego pokolenia, na szczęście, nie żyli w strasznych czasach wielkiego terroru lat trzydziestych XX wieku, wojny i okresu powojennego. Nasze wspomnienia z przeszłości są więc zazwyczaj pozytywne. Nie mają w sobie goryczy tak wyraźnej w opowieściach osób ze starszego pokolenia mówiących o swoich przeżyciach związanych z historią tej niegdyś niewielkiej kapliczki cmentarnej, która – dziwnym zrządzeniem Bożym – stała się dużym kościołem parafialnym.

Do tego, by kapliczka w Greczanach przekształciła się we dzisiejszy kościół, przyczynili się ludzie, których los związał z tym miejscem na zawsze. To właśnie o nich będzie to krótkie wspomnienia.

Ksiądz Antoni Borysowicz

O ks. Antonim Borysowiczu prawie nic nie pamiętam. Kiedy zmarł, byłam mała. Zostały jednak w pamięci opowiadania babci. Gdy o nim mówiła, w jej głosie słychać było wielki szacunek, porównywalny z tym, z jakim mówiła o swoich rodzicach i mężu. Wspominała szczere i aktywne zaangażowanie księdza Antoniego w życie miejscowej wspólnoty. Pani Emilia z Karwanów Chamska wspomina zaś jego apel do młodzieży i dzieci, by pomagały rodzicom podczas żniw. Nie tylko dawał natchnienie do dobrych uczynków, lecz także sam był przykładem czynienia dobra. To dlatego o księdzu Antonim pamięta się do dziś. A ludzie, jak wiadomo, żyją dopóty, dopóki o nich pamiętają.

Ksiądz Borysowicz pracował na Greczanach aż do śmierci w 1966 roku. Był to trudny okres i czas ogromnego wysiłku. Potrzeby wiernych przekraczały bowiem możliwości zaledwie kilku duszpasterzy pracujących na terenie obwodu chmielnickiego (warto zaznaczyć, że najbliższy kościół był w Gródku Podolskim, około 70 km od Greczan). Dziś starsze kobiety wspominają, że jako dzieci katechizmu uczyły się w domu z babcią (ja również), a do Pierwszej Komunii Świętej przygotowywał je organista Paweł Kazimierski. To pod jego opieką ci, którzy mieli ładny charakter pisma, przepisywali modlitewniki, w niektórych domach przetrwały one do naszych czasów. Niejednokrotnie sama je widziałam podczas wspólnego odmawiania różańca.

W tych trudnych czasach nie prowadzono ksiąg parafialnych. Ich odnowieniem i prowadzeniem zajmują się teraz księża. Sakramenty chrztu czy ślubu były udzielane w tajemnicy, ponieważ ze strony władzy ludowej groziły za nie represje. Jestem pewna, że moje słowa jeszcze dziś u wielu wywołają nie najlepsze wspomnienia. Ja też je mam, dlatego też piszę.

Ksiądz Vytautas Merkys

Na początku lat 70. XX wieku do greczańskiej parafii przybył nowy duszpasterz –pochodzący z Litwy ks. Vytautas Merkys. Pod jego opieką został uporządkowany cmentarz, a pod koniec lat 80. rozbudowany stary kościół. Coraz większa liczba wiernych potrzebowała bowiem w Domu Bożym coraz więcej miejsca. Po rozpadzie Związku Radzieckiego liczba osób szukających Bożej prawdy zaczęła wzrastać tak szybko, że pojawiła się potrzeba wybudowania nowego kościoła bliżej centrum miasta. Proboszcz Merkys na początku lat 90. zwrócił się więc do miejscowych władz o pozwolenie na zakup działki pod budowę nowego kościoła. W ten sposób powstał przepiękny kościół Chrystusa Króla na Wystawce (to jedna z dzielnic miasta) i zawsze jest on pełen ludzi.

Osobiście miałam zaszczyt poznać bliżej ks. Merkysa, człowieka wielkiego serca i ogromnej dobroci, gdy pracowałam jako nauczyciel akademicki na jednej z uczelni w naszym mieście. Ponieważ jednym z naszych miast partnerskich jest miasto na Litwie, robiliśmy filmową reklamówkę o naszej uczelni w języku litewskim. Ojciec Merkys przetłumaczył ten film na litewski, a ja chodziłam do niego na lekcje czytania, ponieważ powierzono mi czytanie tekstu do filmu.

O ojcu Merkysie mówi się z głębokim szacunkiem. Wspomina się jego zaangażowanie w powstawanie kościoła, kiedy osobiście pomagał w budowie. Mówi się o jego skromności i o tym, że potrafił zrozumieć człowieka, że umiał pomóc innym w odnalezieniu drogi do Boga. My, ludzie z rzeczywistości postsowieckiej, mamy z tym trudności.

Mieszkańcy naszego miasta odwiedzili kilka lat temu ks. Merkysa, który wrócił na Litwę, i sfilmowali tę wizytę. Nagrany na płytę film wędruje dziś z domu do domu i staje się okazja do wspomnień o Duszpasterzu pisanym z dużej litery i mającym duże serce.

 

Ojcowie jezuici

Obecnie na Greczanach od wielu lat pracują jezuici: o. Tadeusz Sarota, o. Marian Gołąb, nasz drogi budowniczy i proboszcz o. Henryk Dziadosz, a także o. Oleg Krywoboczok. Chciałabym wspomnieć w tym miejscu także scholastyka Marka Janasa z Czech i br. Jerzego Zadwórnego, administratora kościoła w Czarnym Ostrowie.

Scholastyk Marek Janas SJ

Brat Marek wiódł aktywną działalność w Greczanach pośród młodzieży uzależnionej od nałogów i chorej na AIDS. Odwiedzał młodych ludzi w szpitalach, rozmawiał z nimi, niósł im słowo Boże. Starał się zaszczepić w ich życiu inne wartości, pomagał w zwalczaniu nałogów i powrocie do normalności. Odwiedzał także miejscowy dom dziecka, bawił się z dziećmi, czytał im, rysował razem z nimi, przynosząc iskierkę Bożej miłości i nadzieję na pełną miłości przyszłość.

Brat Giorgio (Jerzy) Zadwórny SJ

Opowiadając o br. Giorgim z Czarnego Ostrowa, wystarczyłoby przytoczyć słowa jednej z mieszkanek wioski: „Gdyby los zaprowadził br. Giorgio do innego miejsca posługi, to w Czarnym Ostrowie zaczęłaby się rewolucja”. Kościół w Czarnym Ostrowie to ciepły Bożą miłością dom. Atmosfera, jaka w nim panuje, jest inna niż w miejskim kościele. W Czarnym Ostrowie wszyscy się znają, są jak jedna wielka rodzina, a br. Giorgio cieszy się tu niekwestionowanym autorytetem i szacunkiem.

W każdą niedzielę do Czarnego Ostrowa (18 km na zachód od Chmielnickiego) na Mszę św. dojeżdżają wierni z pobliskich wiosek, w których nie ma kościoła, albo autobusem, albo razem z ojcem Tadeuszem Sarotą, tak zwanym naszym księdzem, który w każdą niedzielę odprawia tam Eucharystię.

Przyjeżdżają do Czarnego Ostrowa także mieszkańcy miasta, by nacieszyć się tą rodzinną atmosferą. Brat Giorgio wita wszystkich przybyłych z powagą gospodarza domu i chętnie opowiada o historii kościoła, o magnackiej rodzinie Przeździeckich, którzy wybudowali ten kościół, o ich pięknej córce Laurze, marmurowym nagrobku Laury, który został wykonany przez jednego z najwybitniejszych polskich rzeźbiarzy XIX wieku Wiktora Brodskiego i który można podziwiać w kościele katedralnym w Kamieńcu Podolskim.

Ojciec Oleg Krywoboczok SJ

Trudno wyobrazić sobie greczańską parafię bez ojca Olega. By mógł on lepiej służyć Bogu i ludziom, Bóg obdarzył go wieloma talentami. Oprócz prowadzenia duszpasterstwa i udzielenia rekolekcji ojciec Oleg założył i prowadzi stronę internetową naszej parafii. Cieszy się ona dużym zainteresowaniem i jest ogromnym sukcesem. Można na niej znaleźć różne materiały duszpasterskie i kazania ojca Olega, które w znakomity sposób interpretują Pismo Święte i mogą być wstępem do osobistych rozważań. Aktywnie prowadzi on także blog na Facebooku.

Ojciec Oleg jest również znakomitym tłumaczem. Jego przekłady pism wielu teologów, filozofów religii i świętych są dostępne nie tylko w wersji elektronicznej na parafialnej stronie internetowej, lecz także w wersji drukowanej. Ojciec Oleg to także popularyzator Ćwiczeń duchowych św. Ignacego Loyoli.

Idąc z duchem czasu, ojciec Oleg głosi słowo Boże, sięgając po najnowsze środki techniczne. Jednak najważniejsze dla nas jest to, że na ojca Olaga zawsze można liczyć. Należy się mu nasz wielki szacunek.

Ojciec Tadeusz Sarota SJ

Ojciec Tadeusz jest z nami już od wielu lat. Mamy nadzieję, że Bóg da mu dużo zdrowia, by był z nami jak najdłużej. Prowadzi on katechezę dla dorosłych, duszpasterstwo młodzieży, wspólnoty neokatechumenalne, które dwa razy w tygodniu gromadzą się w Domu Rekolekcyjnym na liturgię, a także udzielają otwartych i zamkniętych rekolekcji. Na rekolekcje przyjeżdżają ludzie z całego kraju i różnych wyznań w poszukiwaniu pogłębionego życia duchowego i spotkania z Bogiem.

Ojciec Tadeusz to człowiek szczery i otwarty na innych ludzi, na pomoc im i współpracę.

Ojciec Henryk Dziadosz SJ

O wielkim budowniczym naszej parafii, proboszczu ojcu Henryku, ludzie mówią z powagą i szacunkiem. Cmentarna kaplica, którą był wcześniej nasz kościół, niczym w bajce zmieniła się w nową, przepiękną świątynię. Dzięki zaangażowaniu ojca Henryka powstała już kaplica bł. Jana Pawła II, wybudowano też dzwonnicę i zawieszono w niej dzwony. Tętni życiem przyparafialny Dom Rekolekcyjny. Warto wspomnieć, że budowa Domu Rekolekcyjnego to pomysł ojca Mariana Gołębia SJ, który jako pierwszy z obecnie pracujących księży przyjechał do parafii w Greczanach. Ojciec Tadeusz Sarota, ówczesny proboszcz, zajął się poszukiwaniem architekta i uzyskaniem zgody na budowę domu, który został poświęcony przez bpa Leona Dubrawskiego 12 października 2003 roku i nosi imię bł. Ojca Jana Beyzyma, naszego rodaka, którego stulecie śmierci w 2012 roku uroczyście obchodzono także w naszym kościele. Ojciec Henryk był inspiratorem wydania książeczek o Ojcu Beyzymie dla dzieci, by małe serduszka już od najmłodszych lat otwierały się na miłość do bliźniego.

 

Można by jeszcze dużo mówić o tych, którym jesteśmy wdzięczni za parafię w Greczanach taką, jaka jest obecnie. Niech Bóg błogosławi naszych Duszpasterzy, obdarza ich zdrowiem i światłem Ducha Świętego, by podejmowali nowe dzieła na chwałę Bożą i dla dobra wszystkich potrzebujących.