Jesteś tutaj

Południowosudańska ziemia i urzekające pięknem drzewa

O. Tomasz Nogaj SJ
05.11.2015

Piękno zawsze przyciąga uwagę. Zwłaszcza piękno natury. Upragnione, poszukiwane, odkrywane… Na przemierzanych przeze mnie drogach i ścieżkach, w buszu i na bezdrożach sudańskiej ziemi niemal na każdym kroku zaskakuje, pociąga, inspiruje i urzeka piękno natury. Patrząc oczami leśnika na pogorzeliska spalonych połaci trawy, opalonych krzewów i drzew, widzę gołym okiem, jak natura nie tylko cierpi, lecz także broni się i budzi do życia, często niemal reszt-kami sił. Wszędzie obecne bydło, kozy i owce zjadają każdy listek, gałązkę czy nawet korzenie wystające ze spalonej – jeśli nie słońcem, to żarem ognia – ziemi.

Pora sucha, trwająca tu sześć miesięcy, niesie z sobą ogromne wyzwania. Charakteryzuje się wysoką temperaturą i oczywiście brakiem opadów deszczu. Od listopada do początku maja jedno jest pewne: nie spadnie ani jedna kropla deszczu. Natura przez wieki przystosowała się do tych warunków. Przede wszystkim przez: głębokie systemy korzeniowe roślin, które czerpią wodę z niższych pokładów ziemi, rozłożyste korony, chroniące drzewa czy krzewy przed gorącem, duże nasiona i owoce gromadzące odpowiednią ilość wody potrzebnej do przetrwania pory suchej, grube liście, z których woda szybko nie wyparuje.

Pora deszczowa w Sudanie Południowym to „raj na ziemi”. Udeptana przez pokolenia kopytami wielotysięcznych stad krów i dzikich zwierząt, nieuprawiana sudańska ziemia jest bogata we wszelkie składniki potrzebne do wydania owoców, jeśli tylko pojawi się odpowiednia ilość wody. Nawóz naturalny, odkładany przez setki lat, sprawia, że ktokolwiek zaczyna uprawiać tu ziemię, spokojnie może spodziewać się obfitych plonów. To, co może zrobić człowiek w tych ciężkich, sawannowych warunkach, to połączyć rzeczywistość natury i możliwości.

Afrykańskie drzewa

Afrykańskie drzewa mają w sobie coś urzekającego. Ich kolorystyka i kształty wręcz przyciągają oko i zapraszają, by pod takim drzewem na chwilę spocząć. Może to właśnie dlatego ludzie spędzają tu czas, siedząc pod drzewami, zwłaszcza w porze suchej. To tam gromadzą się na spotkania i dyskusje rodzinne czy klanowe. Cień rozłożystych południowosudańskich drzew zapewnia niesamowity klimat, spokój i ochronę przed lejącym się z nieba żarem. Delikatny podmuch wiatru przynosi orzeźwienie, którego nie można doświadczyć poza obrębem cienia korony drzewa. Godziny południowe są tak upalne, że nie sposób stać na otwartym słońcu, a już na pewno nie ma w tym czasie szans na jakąkolwiek pracę.

Jednym z tych pięknych rozłożystych drzew naszego regionu jest mahoń. Kiedy w styczniu 2011 roku po raz pierwszy przybyłem do ówczesnego Sudanu, na pół roku przed uzyskaniem niepodległości przez najmłodsze państwo świata, czyli Sudan Południowy, pierwszym, niezatartym wspomnieniem stał się dla mnie właśnie mahoń. Potężne drzewa znajdujące się w obrębie naszej misyjnej posiadłości, szeroko rozpościerające swe konary i dające rozległy cień, zapraszały, by pod nimi spocząć. To właśnie pod jednym z nich miały miejsce wszystkie spotkania z przywódcami klanu i ludźmi z wioski. Pod drugim mahoniowym drzewem założyliśmy warzywniak. W tym właśnie miejscu można było liczyć na konieczne naturalne ocienienie i odpowiednie warunki do wzrostu małych nasionek, by potem przenieść je do pokazowego ogrodu, który ma za zadanie unaocznić nowe metody i praktyki uprawy warzyw.

Drugim urzekającym drzewem, które znajduje się w naszej misji tuż obok budynku szkoły, jest wielkie drzewo kiełbasiane. Lokalizacja tego rzadkiego drzewa jest po prostu perfekcyjna. Cień, jaki daje, naturalnie przyciąga i zaprasza, by nieco odpocząć pod nim po podróży. Ludzie wracający z miasta przysiadają pod nim na chwilę, by ochłonąć, zanim udadzą się do wioski. To właśnie pod tym szczególnym drzewem spotykamy się z mieszkańcami wioski i w tym wyjątkowym miejscu zawsze witamy gości.

Kiedy poprosiłem miejscowych ludzi o nasiona tego drzewa, odmówili. Nie wiedziałem dlaczego. Okazało się, że mieszkańcy wioski są w szczególnej relacji – której natury nie rozumiałem – z tym drzewem. Roślina ta ma dla nich tak wyjątkowe znaczenie, że gdyby wzięli jej nasiona, to spotkałaby ich za to kara. Z mojej perspektywy sprawa wyglądała na lokalny przesąd, dlatego po wielu rozmowach udało mi się przekonać ludzi, że cenniejsze będzie zdobyć nasiona tego rzadkiego drzewa i posadzić w okolicy kilka nowych niż żyć w strachu przed karą, która miałaby nadejść nie wiadomo skąd, jeśli spod drzewa wzięlibyśmy nasiona, by je zasadzić dla kolejnego pokolenia, by także w przyszłości ludzie mogli pod takim drzewem usiąść i odpocząć. W obrębie misji mamy tylko dwa kiełbasiane drzewa. Pod jednym z nich założyłem szkółkę drzew owocowych i leśnych. W cieniu tego pięknego drzewa po roku pracy rośnie już ponad osiem tysięcy sadzonek. Największa radość to piętnaście gatunków drzew dających owoce, które można spożywać (papaja, guawa, mango, drzewo cytrynowe, flaszowiec, nanercz zachodni, dzika śliwa i inne), dziesięć gatunków dających twarde drewno, które będzie można wykorzystać na konstrukcje domów, oraz pięć gatunków nadających się na węgiel drzewny. W cieniu rozłożystego drzewa kiełbasianego rosną także plumeria, thevetia peruviana czy bugenwilla – drzewa i krzewy, które posłużą pszczołom, gdyż mają piękne kwiaty.

Trzecie tropikalne drzewo, które w porze suchej robi niesamowite wrażenie ze względu na swoje kwiaty, a w zasadzie kulki czy bombki niczym na choince, to badminton ball. To piękne drzewo w warunkach naturalnych osiąga do dwudziestu metrów wysokości. Często mylone jest z jacarandą. Dopiero w czasie kwitnienia, kiedy pojawiają się na niej majestatyczne owoce, wyglądem przypominające żarówki bądź piłeczki do badmintona, można rozpoznać, że to parkia. Roślina ta produkuje dwa rodzaje nasion: brązowe i ciemnoczerwone.

Drzewo życia

I jeszcze jedno piękne, tropikalne drzewo: drzewo cudów. Osiąga do dziesięciu metrów wysokości. Jest jednym z najbardziej wartościowych drzew pod względem użyteczności dla człowieka, szczególnie cennym w krajach rozwijających się. Moringa – bo o niej mowa – jest jednym z najszybciej rosnących drzew na świecie, nawet do czterech metrów wysokości w ciągu roku.

W Afryce nazywane jest „najlepszym przyjacielem” i „matką”, ponieważ w tak trudnych warunkach klimatycznych dostarcza ludności tubylczej pożywienia i ma zastosowanie w medycynie naturalnej. Najbardziej pożywne są liście drzewa. Zawierają one bowiem siedem razy więcej witaminy C niż pomarańcze, cztery razy więcej witaminy A niż marchewki, cztery razy więcej wapnia niż mleko i trzy razy więcej potasu niż banany. Zjadane są zwykle na świeżo lub gotowane jak szpinak. Korzenie – stosowane jak chrzan – mają działanie antybiotyczne i antyzapalne, podobnie jak wyciąg z liści i kory. Po ugotowaniu jadalne są również kwiaty, które w smaku przypominają pieczarki. Nasiona gotowane są jak groch lub palone jak orzechy. Z nasion otrzymuje się również jadalny olej wykorzystywany do produkcji farb, mydła i biopaliwa. Po ekstrakcji oleju sproszkowane resztki nasion mogą oczyszczać wodę. Ponadto kora, sok, korzenie, nasiona, olej i kwiaty są wykorzystywane w medycynie tradycyjnej.

Moringa nazywana jest także „drzewem życia”, gdyż szacuje się, że może wyleczyć co najmniej trzysta znanych ludzkości chorób. Obok naszego domu zakonnego w Rumbek rosną cztery moringi, z których w ubiegłym roku zebrałem kilka tysięcy nasion. Obecnie małe sadzonki moringi rosną w szkółce w Akol Jal, w cieniu rozłożystego drzewa kiełbasianego.

Są dwie trwałe rzeczy, które możemy dać w spad-ku naszym dzieciom: pierwsze to korzenie, druga to skrzydła” (Hodding Carter Jr.). Korzenie to rodzicielska bezwarunkowa miłość, opieka i wykształcenie, a skrzydła to możliwość usamodzielnienia się, realizacji marzeń, swoboda, wolność i możliwość czynienia dobra. Piękne afrykańskie drzewa zachwycają Europejczyków, a Afrykańczyków żywią i leczą. Niemniej Afrykańczycy również zachwycają się pięknem przyrody, szczególnie drzewami, z którymi są związani, czerpiąc z nich wiele dobra. Nie sposób siedzieć pod afrykańskim drzewem i nic nie czuć. Gdyby drzewa mogły mówić, opowiedziałyby nam historie, które być może wielu z nas zmieniłyby na lepsze.

Pozdrawiam

o. Tomasz Nogaj SJ,

Akol Jal, Sudan Południowy