Jesteś tutaj

Moja duszpasterska praca w parafii św. Józefa w Kasungu, w Malawi

Rozmowa z ojcem Józefem Oleksym SJ, misjonarzem w Malawi
17.07.2015

Ojciec Józef Oleksy SJ od 1988 roku pracuje w Afryce. Początkowo był misjonarzem w Zambii, a od 2000 roku posługuje w Malawi. Skierowany do Malawi przez przełożonego Prowincji Zamabijsko-Malawijskiej 22 października 2000 roku otworzył nową jezuicką parafię w miejscowości Kasungu, gdzie pracuje obecnie.

 

Jak wygląda dziś Ojca parafia i na czym polega Ojca praca w Malawi?

Mamy tu dwa „pola” działalności duszpasterskiej. Pierwsze to miasto Kasungu, które liczy około 50 tysięcy mieszkańców. Jest ono największą miejscowością naszej misyjnej parafii, a zarazem centrum duszpasterskim regionu. Można powiedzieć „stolicą” naszej rozległej parafii, w której pełnię funkcję proboszcza. Terytorium parafii pw. św. Józefa wokół miasta Kasungu podzielone jest na pięć regionów. Każdy z nich ma swoje centrum, tj większą stację misyjną (większą wioskę), która skupia większą liczbę wiernych (od ok. 200, a nawet do 500 osób), z kościołem lub większą kaplicą, z radą parafialną, chórem, różnymi organizacjami, np. organizacją młodzieżową. Tej centralnej stacji misyjnej regionu podporządkowany jest szereg mniejszych stacji misyjnych: kilka, kilka-naście, a czasem więcej, które potocznie nazywa się outstations. Każde takie outstation – mniejsza stacja misyjna – to osada lub niewielka wioska, najczęściej z niewielką budowlą zwaną kaplicą, w której przynajmniej kilka razy w roku sprawowane są nabożeństwa.

Centrum pierwszego regionu parafii to Kaziwa. Do niego należy 21 mniejszych stacji misyjnych. Główną budowlą sakralną i miejscem kultu jest tu kościół pw. św. Ignacego Loyoli. Centrum drugiego co do wielkości i liczby chrześcijan regionu to Kapaizi z kościołem pw. św. Piotra Apostoła i należącymi do niego 17 stacjami misyjnymi. Chankhosi z kościołem pw. św. Teresy to centrum trzeciego regionu parafii. Do niego należy 15 stacji misyjnych. Czwarte centrum to Kamphulu z kościołem pw. Ducha Świętego oraz siedem stacji misyjnych. Wreszcie centrum piątego regionu naszej parafii to Senjere z kościołem pw. św. Marka Ewangelisty, także z siedmioma stacjami misyjnymi.

Pięć regionów parafii św. Józefa w Kasungu, obejmujących 72 większe i mniejsze stacje misyjne, stanowi drugie „pole” naszej duszpasterskiej pracy.

Czy Ojciec sam obsługuje całą tę ogromną parafię?

Nie, pomaga mi mój współbrat, jezuita, ojciec Ludwik Zapała. W naszej wspólnocie jest pięciu jezuitów: ojciec Alojz Podgrajŝek – Słoweniec, ojciec Stanisław Rozman – również Słoweniec, budowniczy, ojciec Symon Makuru – Malawijczyk, oraz dwóch misjonarzy z Polski: wspomniany ojciec Zapała, który pomaga mi w pracy parafialnej, i ja jako proboszcz.

Na czym polega Wasza praca w tej ogromnej parafii?

Ja przede wszystkim odwiedzam po kolei wioski i osady (outstations) należące do naszej parafii. W dużych wspólnotach jestem raz w miesiącu, w mniejszych rzadziej, tylko trzy – cztery razy w roku. Częstsze odwiedzanie znacznie oddalonych od Kasungu wiosek i osad nie jest możliwe po pierwsze ze względu na ich liczbę (72), a po drugie ze względu na duże odległości i trudności związane z dotarciem do nich. Szczególnie w porze deszczowej dojazd jest bardzo trudny, czasem wręcz niemożliwy. Poza tym jest nas tylko dwóch – ja i ojciec Zapała – i nie jesteśmy w stanie odwiedzać ich częściej.

W małych stacjach misyjnych odprawiam Mszę świętą dla wiernych i przygotowuję do chrztu dzieci. Często są to dzieci już w wieku szkolnym, między ósmym a dwunastym rokiem życia.

Dlaczego ich rodzice, mimo że są katolikami, nie ochrzcili ich wcześniej?

Powodów jest wiele, na przykład nie zawarli jeszcze związku małżeńskiego w kościele i dopiero się do niego przygotowują. Bywa, że zaniedbali swoje życie religijne, nie chodzą na Mszę, nie przystępują do sakramentów i nie dbają też o chrzest swoich dzieci. Z pewnością są też inne przyczyny, ze względu na które nie ochrzcili swojego dziecka po jego urodzeniu. Robią to dopiero później, kiedy się zreflektują, nawrócą i zawrą związek małżeński. Kiedy zrozumieją, że bycie dobrym chrześcijaninem nie polega tylko na byciu ochrzczonym, chodzeniu od czasu do czasu do kościoła i uważaniu się za głęboko wierzącego.

Być chrześcijaninem to uwierzyć, uznać Chrystusa za swojego Pana i Zbawiciela, przyjąć Jego Ewangelię i żyć zgodnie z jej wymogami. Samo uznawanie się za człowieka wierzącego i opowiadanie się za nauką głoszoną przez Kościół nie czyni z nas dobrych katolików. Jesteśmy nimi, przede wszystkim żyjąc zgodnie z Bożymi przykazaniami, z tym, czego nas naucza i czego od nas wymaga Kościół. Życie zgodne z niepodważalnymi zasadami i wymogami moralności chrześcijańskiej staje się dowodem naszej chrześcijańskiej tożsamości. Kiedy rodzice nieochrzczonych dzieci to zrozumieją, przychodzą i proszą dla nich o chrzest.

Jak wygląda przygotowanie starszych dzieci do chrztu?

Dziecko nieochrzczone, które jest już w wieku szkolnym, musi regularnie przychodzić na spotkania katechetyczne. Katecheza przygotowawcza do chrztu jest prowadzona, zazwyczaj w niedzielę, przez przygotowanego do tego zadania członka wspólnoty parafialnej. Osoba dopuszczona do tej posługi musi wykazywać się odpowiednią wiedzą religijną, żyć zgodnie z przykazaniami i wymogami Kościoła, angażować się w życie wspólnoty. Najczęściej jest to nauczyciel, ale nie tylko. Zadaniem osoby, której zostanie powierzona ta misja, jest nauczenie dzieci modlitwy oraz najprostszego katechizmu. Nauczyciele są wyposażeni w odpowiednie książki (broszury), w których zawarte są pytania i odpowiedzi z zakresu przewidzianego materiału katechetycznego. Tego prostego katechizmu i najważniejszych modlitw dzieci uczą się na pamięć.

Ile dzieci zostaje ochrzczonych zaraz po urodzeniu?

Rzadko kto chrzci dziecko miesiąc czy dwa miesiące po jego urodzeniu. Zdarza się to najczęściej, gdy rodzina jest bardzo zaangażowana religijnie i bierze czynny udział w życiu Kościoła. Jest już – można powiedzieć – zwyczajem, że dziecko chrzci się dopiero po pół roku czy nawet po roku od urodzenia. O ile dobrze pamiętam statystyki przygotowane ostatnio dla diecezji, tylko 10-20 procent dzieci jest ochrzczonych do roku po urodzeniu. 40-50 procent dzieci jest chrzczonych przed szóstym, siódmym rokiem życia. Pozostałe dzieci otrzymują chrzest w wieku późniejszym.

Czy w przypadku małych dzieci ich rodzice są przygotowywani do chrztu swoich pociech?

Przed chrztem dzieci do szóstego roku życia przygotowywani są tylko rodzice. Katechista przyjeżdża do stacji misyjnej i rejestruje wszystkie dzieci zgłaszane do chrztu. Następnie udziela rodzicom przedchrzcielnej nauki. Później kapłan (w tym wypadku ja) przygotowuje dla nich katechezę przedchrzcielną, w czasie której poszerza i uzupełnia wiadomości przekazane przez katechistę. Taka katecheza nie polega jedynie na wykładzie. Staram się ją organizować w formie dialogu. Zachęcam, aby uczestnicy zadawali pytania, na które potem odpowiadam. Pytania te dotyczą spraw wiary i religijnego wychowania potom-stwa. Pozwalają mi one ukierunkować katechezę na to, co interesuje rodziców, uczynić ją pomocną w rozwiązywaniu ich trudności i ubogacającą ich wiedzę. Jednak ta metoda nie do końca zdaje egzamin. Trudno zebrać wszystkich rodziców razem. Zawsze ktoś nie może przyjść, bo albo choroba, albo jakiś poważny problem w rodzinie, np. śmierć kogoś bliskiego... Wymagam trzech takich spotkań i niestety często potrzeba roku, by się one odbyły.

Natomiast jeśli dziecko ukończyło szósty rok życia, także ono bierze udział w przygotowaniu do chrztu. Sześć lat to wiek, kiedy dziecko powinno zacząć naukę w szkole, stąd może już brać udział w odpowiednich dla niego katechezach. Takie spotkania – jak już wspomniałem – odbywają się raz w tygodniu, w niedzielę. Po rocznym, a czasem, półtorarocznym przygotowaniu jest egzamin. Jeśli dzieci go zdadzą, udają się do „centrum” danego regionu tej ogromnej parafii, gdzie mają tygodniowe rekolekcje dla kandydatów do chrztu. Rekolekcje te nie polegają jednak na wysłuchaniu nauk rekolekcyjnych.

Na czym więc polegają?

Dzieci dzieli się na mniejsze grupy. Odpowiednio przygotowani nauczyciele rozmawiają w nich z dziećmi na temat przykazań i prawd wiary. Uczą dzieci, w jaki sposób robić rachunek sumienia. Wyjaśniają, co jest grzechem, jak rozróżnić grzech ciężki od lekkiego. Uczą, jak się mają spowiadać. Jest to oczywiście powtórzenie, odświeżenie tego, czego wcześniej już się uczyły. Przede wszystkim uczą się modlitwy przez praktykę – modląc się. Ale jest też czas na zabawę.

Dzieci mieszkają w przygotowanym w tym celu budynku (w centrach regionów naszej parafii mamy przeznaczone do tego domy). Wyjeżdżając, dzieci zabierają ze sobą koce i maty do spania. Są z nimi także rodzice, ale nie każdego dziecka, tylko kilka mam, w zależności od liczebności grupy. Praktycznie jedna matka bierze ze sobą pięcioro dzieci i opiekuje się nimi podczas rekolekcji. Gotuje dla nich, pilnuje ich i troszczy się o nie. To w końcu małe dzieci.

W rekolekcjach uczestniczą również dzieci, które przygotowują się do Pierwszej Komunii Świętej. Pod koniec rekolekcji dzieci pierwszokomunijne mają spowiedź. Przyjeżdżam i wraz z katechistą krótko przygotowujemy dzieci do spowiedzi. Katechista ponownie tłumaczy, w sposób dla nich zrozumiały, jak należy się spowiadać. Potem jest spowiedź. Także rodzice przystępują do spowiedzi, ale nie w tym samym czasie. Raczej wcześniej lub później. Często korzystają z okazji do spowiedzi w niedzielę.

Wczoraj [17 sierpnia 2014 roku] prawie siedem godzin, do południa i po południu, słuchałem spowiedzi ponad 200 dzieci pierwszokomunijnych. Nie było już czasu na spowiedź rodziców. W niedzielę wcześniej byłem w konfesjonale i spowiadałem od godz. 8 do godz. 10. Kto chciał, mógł przyjść i przystąpić do sakramentu pojednania. Zasadniczo rodzice powinni skorzystać ze spowiedzi u siebie. Niektórzy mogą też wyspowiadać się przed rozpoczęciem się uroczystości pierwszokomunijnych.

Ile dzieci przyjęło wczoraj chrzest i przystąpiło do Pierwszej Komunii Świętej?

Mieliśmy 109 dzieci do chrztu i 240 do Pierwszej Komunii Świętej. Te dzieci, które otrzymały chrzest, a które ukończyły dziewięć lat, przystąpiły również do Pierwszej Komunii Świętej. Oczywiście dzieci nowo ochrzczone nie musiały przystępować do spowiedzi, dlatego było mniej dzieci do spowiedzi niż do Komunii.

Jak często odbywają się w Ojca parafii takie uroczystości?

Raz do roku, ale nie tylko w regionie św. Ignacego Loyoli, lecz w każdym z pięciu. We wczorajszych uroczystościach w kościele pw. św. Ignacego Loyoli uczestniczyli wierni ze wszystkich 21 stacji misyjnych regionu Kaziwa. Dzień wcześniej takie same uroczystości miały miejsce w kościele pw. św. Teresy regionu Chankhosi. Prowadził je ojciec Ludwik Zapała SJ. Uczestniczyli w nich także wszyscy wierni z 15 należących do tego regionu stacji misyjnych. Wcześniej podobne uroczystości odbyły się w dwóch innych regionach: w Kamphulu i Senjere. Pozostał jeszcze jeden region z kościołem pw. św. Piotra w Kapaizi.

W całej naszej parafii Kasungu, z jej pięcioma regionami i 72 stacjami misyjnymi, sakrament chrztu już otrzymało lub dopiero otrzyma około 220-230 dzieci. Około 400 dzieci przystąpi lub przystąpiło już w tym roku do pierwszej spowiedzi. Do Pierwszej Komunii Świętej, wraz z nowo ochrzczonymi, łącznie przystąpi przeszło 600 dzieci.

Jak długo trwa uroczystość udzielania sakramentu chrztu oraz Pierwszej Komunii Świętej.

Około trzech i pół godziny, do czterech godzin.

To o wiele dłużej niż w Polsce. Czy istnieje jeszcze jakaś inna różnica?

Myślę, że istnieje bardzo wiele różnic. Tu główny akcent kładzie się na wymiar duchowy i duchowe przeżycie tak ważnych dla chrześcijanina wydarzeń. Są to przecież tzw. sakramenty inicjacji chrześcijańskiej, sakramenty chrześcijańskiego wtajemniczenia, obrzędowego włączenia do wspólnoty wiary Kościoła Chrystusowego. Przeżycia duchowe są tu pierwszoplanowe. Nie praktykuje się tu dawania rozmaitego rodzaju kosztownych prezentów, nie ma wyszukanych strojów. Dziecko nie ma okazji rozmyślać o rzeczach materialnych. Nie myśli ani o prezentach, ani o pięknej sukience niczym „królewny z bajki”, choć także tu w tym dniu dzieci są odświętnie ubrane, nieco lepiej niż w dzień powszedni. Nie ma tego, z czym niestety spotykamy się w Polsce.

Ważne jest zwrócenie uwagi dziecka, a także jego rodziców i krewnych, na religijny wymiar, na wagę i znaczenie wydarzenia otrzymywania chrztu św. i Pierwszej Komunii Świętej. W Polsce księża nieraz proponują, a czasem wymagają, by prezenty i wszystkie te „świecidełka” wręczyć tydzień przed Pierwszą Komunią, by w jej dniu dzieci skupiły się na refleksji i duchowych przeżyciach. Tu ten problem nie istnieje. Dzieci, najczęściej materialnie ubogie, bardziej są skupione na przeżyciach duchowych i z nich czerpią całe bogactwo dla swoich duszyczek.

A jak wygląda przygotowanie do chrztu i chrzest dorosłych?

Katechumenat trwa trzy lata. Chrztu św. udziela się w czwartym roku, najczęściej w Wielką Sobotę. Nie jest to jednak możliwe co roku. Dlaczego? W parafii Kasungu pracuje nas tylko dwóch. Jak mówiłem, jest aż pięć parafialnych regionów z 72 stacjami misyjnymi. We dwóch nie dajemy rady...

W czasie katechumenatu kandydaci przygotowują się do przyjęcia sakramentów inicjacji chrześcijańskiej. Przygotowanie to obejmuje wiele spotkań z miejscowymi katechistami. Do dyspozycji mają broszurki z programem katechumenatu zatwierdzonym przez biskupa. Na jeden rok przypadają trzy około 120-stronicowe broszurki. Katechumeni to osoby dorosłe (najmłodsze mają 15-16 lat, najstarsza osoba miała w tym roku 75 lat), które nie przyjęły jeszcze sakramentu chrztu. Uroczystości chrzcielne poprzedzają dwutygodniowe rekolekcje.

Jak to wszystko się odbywa?

Na początku jest nabór. W ostatnim roku zgłosiło się, w różnych regionach parafii łącznie około 250 osób. Dwutygodniowych rekolekcji udzielam ja i pomagający mi katechista. Przez pierwszy tydzień ja prowadzę rekolekcje, w drugim prowadzi je katechista. Zgłaszający się w poszczególnych regionach parafii kandydaci do chrztu najczęściej tworzą cztery grupy rekolekcyjne, które kolejno odprawiają swoje rekolekcje. Czasem jednak, gdy jest mniejsza liczba zgłoszonych, tworzy się tylko dwie grupy. Mamy w centrum regionu dużą salę, która jest w stanie pomieścić większą grupę rekolektantów.

Po rekolekcjach chrzest odbywa się w pięciu poszczególnych regionach. Zasadniczo – jak wspomniałem – powinien mieć on miejsce podczas wielkosobotniej celebracji Wigilii Paschalnej. Jednak ze względu na brak kapłanów nie można urządzić tej celebracji we wszystkich pięciu regionach parafii jednocześnie. Wtedy pozostałe odbywają się np. w sobotę w oktawie Wielkanocy.

Nabór jest we wrześniu i w październiku, wtedy mogą się zgłaszać kandydaci. Po kilku tygodniach są pierwsze, tygodniowe rekolekcje. To zasadniczo katechezy związane z życiem chrześcijańskim. Po tych rekolekcjach wszyscy otrzymują Pismo Święte. Przed wręczeniem każdemu egzemplarza Biblii daję im krótkie wprowadzenie. Mówię im, czym jest Pismo Święte, jaką rolę odgrywa i jakie ma znaczenie w życiu każdego chrześcijanina. Wszystko odbywa się po Mszy świętej. To takie oficjalne przyjęcie do grupy katechumenów.

W czasie drugiego roku katechumenatu ponownie odbywają się tygodniowe rekolekcje. Tym razem po ich zakończeniu każdemu wręcza się różaniec i krzyżyk, a później także medalik. Na koniec trzeciego roku podczas Mszy ma miejsce namaszczenie katechumenów olejem. Wcześniej także odprawiają rekolekcje.

Sporo jest kandydatów do chrztu św. Jak kiedyś policzyłem, w ciągu 12 lat ochrzciliśmy ponda 10 tysięcy osób. W tym dorośli stanowili około 30 procent. Najstarsza katechumenka miała 80 lat. Nie wiem, czy jeszcze żyje, bo było to kilka lat temu. To bardzo wielka rzecz i znak dla parafii, że ktoś w wieku 80 lat (przystępując do grupy katechumenów, kobieta ta miała 77 lat) zdecydował się porzucić dawny styl życia, starą hierarchię wartości i przyjąć chrześcijaństwo. To – jak ktoś kiedyś powiedział – wielki „sukces” parafii. A ja mówię, że to jest wielka łaska od Boga.

Czy po uroczystości w kościele są jakieś inne, np. przyjęcie w gronie rodzinnym?

Z tego, co wiem, nie ma jakichś specjalnych uroczystości w rodzinach. Może podaje się jakieś lepsze jedzenie, ale nic więcej. Ostatnio dzieci po swoich uroczystościach usiadły przed kościołem pod drzewami mango i tam miały „ostatni posiłek” przed wyruszeniem w drogę powrotną. Potrzebowały sił, bo pieszo musiały pokonać drogę powrotną do domu. Ponadto wszyscy „wybawili się” w kościele. Uroczystości trwały około czterech godzin, może nawet trochę dłużej. Były śpiewy, muzyka, tańce – oczywiście religijne. To wszystko pokazuje ich radość z przyjęcia chrztu i Komunii świętej.

A jak wiele związków małżeńskich jest zawieranych w Waszej parafii?

Wielu chrześcijan zawiera małżeństwo dopiero po jakimś czasie wspólnego pożycia. Kiedyś większość, nawet do 90 procent, par żyło bez ślubu kościelnego. Obecnie jest ich znacznie mniej.

Dlaczego nie zawierali małżeństwa w kościele?

Narzeczony musi – zgodnie z miejscową tradycją, zwyczajowym prawem – ofiarować ojcu narzeczonej pewną sumę pieniędzy, „zapłatę” za jej wychowanie. To prawo jest tu bardzo rygorystycznie przestrzegane. Nawet w protokole przedmałżeńskim zawarte jest pytanie, czy narzeczony ofiarował coś rodzicom narzeczonej. Jeżeli nie było odpowiedniego podarku, rodzina narzeczonej nie zgodzi się na małżeństwo i nawet gdy młodzi zamieszkają już razem i mają dzieci, nawet gdy małżeństwo jest zawarte w kościele, nie są uważani za małżeństwo. Ojciec kobiety w każdej chwili może ją zabrać i dać innemu mężczyźnie, który to dopełnił tego obowiązku.

To jeden z powodów, dla których nie zawierają małżeństwa w kościele, mimo że są praktykującymi katolikami. Dopiero gdy ten dług zostanie wyrównany, tzn. narzeczony przekaże rodzinie swojej oblubienicy wcześniej uzgodniony podarek, wtedy uznaje się, że małżeństwo zostało zawarte. Wówczas narzeczeni mogą zawrzeć małżeństwo religijne w kościele.

Obecnie coraz więcej par zaczyna mieszkać razem dopiero po ślubie kościelnym. Nazywa się je tutaj „świętymi małżeństwami”. Celebrację zawierania takiego małżeństwa urządza się z wielką pompą: są druhny, ładne stroje, oprawa muzyczna, tańce. Aż podziw bierze, że potrafią zebrać potrzebne na ten cel pieniądze i wszystko wspaniale przygotować. Po takim ślubie jest przyjęcie. W Kasungu jest nawet dom weselny, który można wynająć. Zaprasza się licznych gości...

Jak wygląda celebracja zawierania małżeństwa w kościele?

Nie ma wielkich różnic. Ryt religijny jest tu taki sam jak w Polsce. Tyle że ślub jest bardziej uroczysty. Są śpiewy, tańce – to typowe dla Afryki. Czasami, ze względu na dużą liczbę zawieranych małżeństw, robimy celebrację małżeństwa dla wielu par równocześnie. Kiedyś w regionie Kapaizi w kościele pw. św. Piotra w jednym dniu pobłogosławiłem 53 pary, oczywiście podczas jednej celebracji. Wtedy samo składanie przysięgi małżeńskiej trwało ponad dwie godziny. Każda para kolejno wypowiadała słowa przysięgi. Takiego błogosławienia małżeństw nie robi się często. Przeważnie raz w roku. Było to zawieranie małżeństwa kościelnego przez tych, którzy wcześniej zawarli małżeństwo kulturowe i żyli już jakiś czas jak małżonkowie.

Zawieranie małżeństwa religijnego jest jednym z tutejszych problemów. Ale, jak mówiłem, coraz więcej młodych chce najpierw zawrzeć związek małżeński, a dopiero potem razem zamieszkać.

Rozmawiał o. Czesław H. Tomaszewski SJ