Jesteś tutaj

Pomoc bliźniemu to spełnienie woli Jezusa

Zbigniew Dąbrowski, Czesław H. Tomaszewski SJ
23.10.2013

Z Madagaskarem związane są trzy polskie nazwi­ska. Po pierwsze, Maurycego Augusta Beniowskiego (20 IX 1746 – 23 V 1786), oficera wojska polskiego, który na Czerwonej Wyspie zasłużył się budową fortyfikacji. Szczególnie znaną miejscowością związaną z jego działalnością jest Maroantsetra (dawniej Luisburg). W kilku miejscowościach jego nazwiskiem na­zwano nawet ulice. Po drugie, Mieczysław Lepecki (16 XI 1897 – 26 I 1969), któremu Generał Dywizji Fe­licjan Sławoj Składkowski polecił w 1937 r. utworze­nie misji pod nazwą „Komisja Studiów”. Jej zadaniem było pozyskanie Madagaskaru jako polskiej kolonii. Na szczęście projekt ten spełzł na niczym.

Dwa nazwiska to jednak nikłe wydarzenie histo­ryczne wobec wspaniałej działalności, która poruszy­ła serca zarówno Malgaszów, jak i nasze. Mam tu na myśli działalność bł. Ojca Jana Beyzyma SJ (15 V 1850 – 2 X 1912), założyciela pierwszego na Madagaska­rze szpitala dla trędowatych pw. Matki Boskiej Czę­stochowskiej, na 150 łóżek. Szpital ten działa do dziś. Maranę – miejscowość, w której się znajduje – trudno znaleźć na mapie. Leży ona w pobliżu Fianarantsoa. Relikwie, jak i ołtarz poświęcony temu błogosławio­nemu zakonnikowi znajdują się w Bazylice Najświęt­szego Serca Jezusowego ojców jezuitów w Krakowie, przy ul. Kopernika 26.

Pamięć i tradycja niesienia pomocy zachowa­ły się do dzisiaj w różnych regionach Madagaskaru, dzięki działalności przedstawicieli licznych zgroma­dzeń zakonnych, zwłaszcza polskich, ale nie tylko, czego przykładem jest Zgromadzenie Sióstr św. Jana Chrzciciela.

 

Zgromadzenie sióstr św. Jana Chrzciciela

Madagaskar to geograficznie pięknie położona Czerwona Wyspa wraz z licznymi małymi wyspami (największa z nich to leżąca na północnym zacho­dzie Nosy Be). Jest tu lotnisko i w miarę dobre dro­gi. Na obrzeżu miasteczka Andoany/Hell-Ville (na Madagaskarze często nazwom rodzimym towarzyszą nazwy francuskie), poczta Tsamaramara, położony jest klasztor sióstr ze Zgromadzenia św. Jana Chrzci­ciela, wraz z dużą szkołą. To fundacja bł. ks. Alfon­so Marie Fusco (23 III 1839 – 6 II 1910). Ten błogo­sławiony kapłan zasłużył się wielką pomocą chorym podczas epidemii cholery we Włoszech w 1869 r. Nie wahał się służyć zarażonym i z czasem sam zacho­rował. Kiedy szczęśliwie wyzdrowiał, założył Zgro­madzenie Sióstr św. Jana Chrzciciela (26 IX 1878 r.). Jego bliską współpracownicą była Magdalena Caputo, która została pierwszą przełożoną Instytutu, przybie­rając zakonne imię Crocifissa. Zmarła w opinii świę­tości 4 II 1903 r.

Celem działalności zgromadzenia, które uzyskało aprobatę Stolicy Apostolskiej w 1927 r., było wycho­wywanie i kształcenie młodzieży żeńskiej i męskiej, przygotowywanie do pracy zawodowej rzemieślni­ków oraz opieka nad ubogimi chorymi. Zgromadze­nie sióstr, zwanych potocznie baptystynkami, działa dzisiaj na czterech kontynentach w ok. 120 domach. Znane autorom artykułu są dwa klasztory sióstr bap­tystynek na Madagaskarze: wspomniany wyżej w An­doany i drugi w Mahajanga/Majunga.

 

Wspónota sióstr oraz sierociniec na wyspie Nose Be

Na wyspie Nosy Be panuje klimat oceaniczny. Różnica czasu w stosunku do Europy to godzina do przodu. Wyspa jest bardzo urozmaicona przyrodni­czo i geograficznie: niskie góry, jeziora, wspaniałe pla­że. Na otaczających Nosy Be wysepkach znajduje się wiele dobrze utrzymanych rezerwatów przyrody. Port lotniczy Ambanoro blisko Andoany zapewnia łącz­ność ze światem. Ludność jest tu wspaniała, niezbyt zamożna, ale przyjaźnie nastawiona do przybyszów. Poza miasteczkami, zwłaszcza na wysepkach, widać ubogie domki mieszkańców, targi obfite w tropikalne owoce i warzywa, a także owoce morza i ryby. Najpo­pularniejszy środek lokomocji na wyspie to drewnia­ny wóz ciągnięty przez zebu. Zwierzę to jest prawdzi­wym „żywicielem” wielu rodzin – zapewnia im mleko, mięso i skórę. Z kopyt i rogów zebu powstają też wy­roby artystyczne. Rodziny są tu często wielodzietne, ale nie widać tu dzieci zaniedbanych.

Dzieci, którymi opiekują się siostry baptystynki, są jednolicie ubrane, radosne i chętne do modlitwy. Posiłki przygotowywane są tu wspólnie na podwór­ku klasztoru. W Nosy Be niezwykłą aktywnością pod względem organizacji edukacji, jak i w szerzeniu wia­ry chrześcijańskiej wyróżnia się właśnie Zgromadze­nie Sióstr św. Jana Chrzciciela. Miejscowy klasztor sióstr ufundowano staraniem wspomnianego wcze­śniej bł. ks. Fusco. Klasztor ten jest zarazem bursą dla dziewcząt od dwunastego do piętnastego roku życia, które uczą się tu zasad funkcjonowania gospodarstwa domowego, francuskiego i włoskiego, a także szycia. Oczywiście przerabiają również program szkoły pod­stawowej. Dziewczęta mają zapewnione wyżywienie, dach nad głową i opiekę medyczną. Przeoryszą klasz­toru jest siostra Klaudyna Rasoanjanahary – zawsze pogodna, energiczna, uwielbiana przez podopieczne, doskonały organizator. Wraz z kilkoma współsiostra­mi od czasu do czasu wyjeżdża na różne szkolenia i spotkania w Rzymie „w domu generalnym”.

 

Projekt sierocińca w regionie Antananarivo

Aby podnieść zamożność danego kraju, musi być rozwijane w nim szkolnictwo i to na wszystkich po­ziomach. Szkolnictwo podstawowe jest na Madaga­skarze średnio rozwinięte. Nie wszystkich rodziców stać na posłanie dziecka do szkoły. Wielką pomoc w tym względzie ofiarują misje katolickie, klasztory oraz organizacje muzułmańskie. Zarówno katolicy, jak i muzułmanie „konkurują” w chwalebnym celu szerzenia oświaty i zapewnianiu dostępu do szkół. Prowadzenie działalności przez siostry baptystynki daje młodzieży szansę zdobycia elementarnej wiedzy oraz możliwość zapewnienia sobie godziwych warun­ków życia w przyszłości.

W ostatnich miesiącach siostry otrzymały od władz Madagaskaru kawałek ziemi w pobliżu stolicy kraju Antananarivo, gdzie chcą wybudować sieroci­niec, który miałby zarazem charakter szkoły dla dzieci i młodzieży. Działalność nowej placówki będzie miała identyczny charakter jak w przypadku tej prowadzo­nej na wyspie Nosy Be.

Siostry zwracają się z wielką prośbą o udzielenie nawet najmniejszej pomocy finansowej, koniecznej w realizowaniu tego trudnego, ale na wskroś chrześci­jańskiego przedsięwzięcia. Będzie to na pewno pod­trzymanie powszechnie znanej w świecie działalności bł. Ojca Jana Beyzyma.