Jesteś tutaj

Historia Kościoła w Chinach

Jan Konior SJ
08.09.2013

Historia misji katolickich w Azji, mierzona w liczbach, wskazuje, że Kościół na tym kontynen­cie ma charakter mniejszościowy. Pewien wyjątek stanowią Filipiny i Korea Południowa, natomiast w Chinach liczba chrześcijan w stosunku do liczby mieszkańców jest wręcz znikoma.

Dane statystyczne nie wskazują jednak całej prawdy, nie wskazują wagi, jaką chrześcijaństwo ma dla ludzi, którzy poznali i zrozumieli wiarę w Je­zusa Chrystusa, ani tego, jaką rolę chrześcijaństwo może odegrać w przyszłości Chin i innych narodów azjatyckich. Tę wagę poznajemy dopiero po liczbie męczenników za wiarę w Japonii, Korei, Wietnamie i Chinach.

W ostatnich dziesięcioleciach miały tam miejsce liczne beatyfikacje i kanonizacje. Przeżywanie tych uroczystości stało się okazją do wspomnień, do uze­wnętrznienia dumy ze spuścizny historycznej, dumy z przodków, którzy nie zatracili wiary nawet za cenę życia.

Skąd takie przywiązanie dla obcej wiary?

Odpowiedź na to pytanie tkwi w istocie myśle­nia i czucia Chińczyka, w chińskiej filozofii i religii.

Otóż w języku chińskim nie ma słowa Bóg – Stworzyciel. Jest to pojęcie obce kulturze, w której nie ma początku stworzenia. W Chinach kultem otoczeni są konkretni ludzie, przodkowie. Np. kon­fucjanizm, który jest wymieniany jako jedna z głów­nych religii Chin, to kult wybitnego nauczyciela, po­lityka, autora konkretnych dzieł, człowieka o dobrze znanych losach, umieszczonego w historii. Takich przodków mają wielu. Swojego przodka mają np. rodziny, a zwykły, żyjący człowiek jest nieważny. To przekłada się na życie: los biedaka, praca ponad siły, śmierć głodowa jest ludziom obojętna.

Misjonarze Towarzystwa Jezusowego, którzy jako pierwsi chcieli katechizować Chiny, musieli do­piero tworzyć słownictwo teologiczne, żeby mogli przekazać Chińczykom elementarne prawdy wiary. Szczególnie zasłużył się w tym Mateo Ricci, który właśnie stworzył pierwsze słowo: Bóg, Bóg – Stwo­rzyciel.

Boga chrześcijan nie można ukazać bez na­dziei, ponieważ zamykałoby to nas w tunelu śmierci. Tą nadzieją chrześcijan jest jedyny Zbawiciel Jezus Chrystus. Dlatego też w analizie porównawczej po­między religiami chińskimi a chrześcijaństwem na­leży ukazywać nadzieję, która zawieść nie może. Bo jeśli umiera nadzieja, umiera cały człowiek – mówi przysłowie rosyjskie. Tą nadzieją jest Chrystus – je­dyny Zbawiciel każdego człowieka.

Dlaczego chrześcijaństwo było w Azji prześladowane?

Trwałym powodem prześladowania chrześcijan stał się negatywny stosunek religii chrześcijańskiej do kultu przodków, który z wiarą katolicką nie ma nic wspólnego. W dyskusji dotyczącej sporu obrzę­dowego Watykan zajął pozycję wykluczającą jakikol­wiek kompromis, nakazując odrzucenie wszystkich form ubóstwiania przodka jako przejaw bałwo­chwalstwa oraz zakazując udziału w oddawaniu czci Konfucjuszowi.

To, że chrześcijanie w tak ważnych kwestiach podlegali dyrektywom Watykanu, było postrzegane jako mieszanie się w wewnętrzne sprawy państwa.

Zagraniczni misjonarze uważali natomiast, że działając w imię prawa Bożego i zwiastując Ewange­lię, nie muszą respektować zarządzeń wydawanych przez przedstawicieli lokalnych władz państwowych. Stojące na przeszkodzie ustawy były odbierane jako diabelskie machinacje utrudniające zwiastowanie słowa Bożego oraz jako akt oporu skierowany prze­ciwko przykazaniom Bożym. Pogańscy władcy okre­śleni zostali jako bezbożni tyrani, którzy szerzą ze­psucie i grzech, działając przeciwko Bogu.