W jednym z poprzednich numerów pisałam na temat klęsk żywiołowych, które często boleśnie dotykają nasz kraj: o cyklonach, które pustoszą naszą wyspę, a także o „dzikim” budownictwie przemysłowym (w zakazanych regionach, także w stolicy kraju), które prowadzi do poważnych szkód materialnych dotykających całe nasze społeczeństwo. Na szczęście w tym roku cyklony nas ominęły, natomiast nie wiemy jeszcze, jakie konsekwencje pociągnie za sobą tegoroczny brak deszczu, cyklonom bowiem każdego roku towarzyszą obfite opady.
Dziś chcę zwrócić Państwa uwagę na inny problem społeczny Madagaskaru, kraju, który według Banku Światowego jest jednym z najbiedniejszych państw świata. Na Madagaskarze żyje obecnie ponad 23,8 mln ludności. Według raportu z 2015 roku opublikowanego przez Narodowy Instytut Statystyki gęstość zaludnienia wynosi 40,6 osób na km². Jeśli chodzi o bogactwa naturalne, jakie kryje Czerwona Wyspa, Madagaskar mógłby zostać uznany za jeden z najbogatszych krajów świata. Występują tu bowiem kamienie szlachetne oraz złoto. Oprócz tego na Madagaskarze rosną dające cenne drewno drzewa, takie jak heban, palisander czy dalbergia (bois de rose).
Jednak większość z tych bogactw, choć obwarowana prawnym zakazem eksploatacji, jest nielegalnie sprzedawana za granicę przez „wysoko postawione osobistości”, czyli ludzi, którzy mają w naszym kraju władzę i którzy dzięki nielegalnemu procederowi szybko się bogacą.
Chciałabym pokazać mieszkańców naszego kraju w nieco inny sposób niż postrzega to przygodny turysta, polityk czy nawet zwykły obywatel zajęty swoimi codziennymi sprawami. Wszyscy wiedzą, że wśród nas są również milionerzy, jeśli przeliczyć ich majątek na euro. O tym mówią różne światowe środki masowego przekazu, jak chociażby RFI (Radio France International) czy BBC. Innymi słowy: w najbiedniejszych krajach świata są również ludzie bardzo bogaci.
Można by tu wiele komentować i zastanawiać się, jak to możliwe. Ja nie potrafię zrozumieć, jak udało im się dojść do takiego bogactwa. Chcę jednak rozpocząć od ludzi najuboższych, którzy nie mogą sobie pozwolić nawet na dwa posiłki dziennie.
Trudne warunki na południu kraju
Południe kraju to region bardziej pustynny, który co roku dotyka susza. Wśród jej licznych ofiar najbardziej poszkodowane są dzieci. Mieszkańcy tego regionu trudnią się hodowlą bydła i rolnictwem. Kiedyś, przed 20 laty, żyli tu wielcy hodowcy bydła, którzy mieli stada liczące nawet tysiąc sztuk bydła. Z powodu licznych kradzieży, a także miejscowych zwyczajów – dziś nie do zaakceptowania (dla uczczenia zmarłego właściciela stada rodzina wybijała pozostawione przez niego stado) – hodowców bydła pozostało niewielu.
Podobnie jest, jeśli chodzi o rolników uprawiających ziemię. Na tym terenie nie ma praktycznie zmian pór roku, które wyznaczałyby czas zasiewu i zbioru. Wszystko zależy od tego, kiedy spadnie pierwszy deszcz. Dzień po pierwszych opadach rolnicy rozpoczynają wysiew, a kilka miesięcy później, gdy skończy się okres deszczu, odbywają się żniwa. Jeśli jednak przez cały rok nie spadnie nawet kropla deszczu, głód zaczyna zbierać swoje bogate żniwo, zarówno wśród zwierząt, jak i wśród ludzi.
Mieszkańcy środkowej części wyspy
Bieda dotyka mieszkańców nie tylko południa kraju, ale także centrum, w tym stolicy Madagaskaru – Antananarivo. Wielu, także dzisiaj, błędnie uważa, że najbiedniejsi to ludzie bezdomni, którzy śpią w tunelach czy pod mostem, w lesie pod drzewem, gdzieś na ławce w parku i żyją z tego, co użebrają. Kiedyś także ja tak myślałam i przykro mi było patrzeć na to wszystko. Okazuje się jednak, że są jeszcze biedniejsi.
W różnych zakątkach, na obrzeżach stolicy, żyją ludzie, którzy wynajmują swoje mieszkanie za 20 tys. ariary miesięcznie (to ok. 1/3 miesięcznych poborów). W pomieszczeniu o powierzchni 20 m² mieszka cztery lub pięć osób, czasem więcej. Większość z nich zajmuje się drobnym ulicznym handlem, zarabiając średnio 2 tys. ariary dziennie (ok. 60 centów). Osoby te, mimo podejmowanych wysiłków, popadają w coraz większe ubóstwo. Niestety ich problemów na ogół się nie dostrzega, ponieważ mają przecież dach nad głową i jakąś pracę.
Średnia warstwa społeczna
Między tymi dwiema opisanymi wyżej warstwami społecznymi – dobrze sytuowanymi i ubogimi, których głodowe zarobki nie wystarczają na pokrycie nawet najbardziej podstawowych rzeczy niezbędnych do przeżycia – jest tzw. klasa średnia. To w przeważającej części robotnicy fabryk oraz osoby zatrudnione w różnych zakładach pracy, mające zarobki gwarantowane przez państwo (SMIC, czyli Salaire Minimum Garanti – najniższa gwarantowana płaca). Z reguły połowa tej pensji wydawana jest na comiesięczny czynsz (ok. 75 tys. ariary – niecałe 22 euro). Druga połowa musi wystarczyć na pokrycie pozostałych wydatków: codzienne wyżywienie rodziny, ubranie, opłacenie czesnego i kupno przyborów szkolnych dla dzieci.
By lepiej zilustrować trudną sytuację malgaskich rodzin, posłużę się przykładem. Worek węgla drzewnego (opał potrzebny jest tu do gotowania posiłków), wystarczający jednej rodzinie na około miesiąc, kosztuje obecnie 15 tys. ariary, a kilogram ryżu (podstawa wyżywienia Malgaszów) 1500 ariary. Przyjmując, że przeciętna rodzina malgaska to około 6-8 osób, kilogram ryżu to za mało, by przygotować choć jeden posiłek i by każdy najadł się do syta. 75 tys. ariary, które pozostaje po opłaceniu czynszu, wystarczy wprawdzie na kupno 30 kg ryżu i worka węgla drzewnego, ale na inne niezbędne rzeczy, jak warzywa, owoce, mięso, pozostaje już niewiele, bo tylko ok. 10 tys. ariary, czyli niespełna 3 euro.
By zapewnić dzieciom minimum tego, co niezbędne do przeżycia, rodziny muszą pożyczać pieniądze u osób lepiej sytuowanych. Ich dług rośnie z każdym miesiącem. Problem narasta, gdy ktoś w rodzinie zachoruje. Na Madagaskarze wszystko jest bowiem odpłatne, nawet publiczny szpital.
Pytania bez odpowiedzi
Według Instytutu Statystyki i Demografii (INSTAT – Institut National de la Statistique) 80 proc. Malgaszów to rolnicy lub hodowcy, w rzeczywistości jednak posiadają oni średnio 50 arów ziemi i kilka kur hodowanych w sposób tradycyjny. Można by sądzić, że Madagaskar jest krajem bogatym. Dlaczego więc Malgasze są tak biedni? Czy Madagaskar potrzebuje pomocy z zewnątrz? Czy może sam znaleźć sposób przezwyciężania ubóstwa? Jestem tylko zwykłą obywatelką i nie potrafię znaleźć odpowiedź na te pytania. Dlatego właśnie piszę ten artykuł, nieco inny od poprzedniego.