Urodził się 29 listopada 1887 roku w Szwaksztach koło Święcian na Wileńszczyźnie. Gimnazjum i Seminarium Duchowne ukończył w Wilnie i tu też 21 czerwca 1910 roku otrzymał święcenia kapłańskie. Studia kontynuował na Akademii Duchownej w Petersburgu. Był profesorem w Seminarium Duchownym w Wilnie. Do zakonu jezuitów wstąpił 2 października 1919 roku. Nowicjat odbył w Starej Wsi. Następnie uzupełniał studia w Nowym Sączu i Krakowie. Uroczystą profesję złożył 2 lutego 1935 roku w Lublinie.
Starannie przygotowany pracuje duszpastersko. Głosi rekolekcje i prowadzi misje ludowe. Wybitny kierownik duchowy. Moderator Sodalicji Mariańskich. Niezwykle taktowny. Pracuje w Albertynie, Warszawie i Lublinie. Po ostatecznej formacji zakonnej pełni nadal funkcje przełożonego w Grudziądzu, Poznaniu i Łodzi. W tym ostatnim mieście zastaje go wybuch drugiej wojny światowej.
ARESZTOWANY W PONIEDZIAŁEK WIELKANOCNY
Po mocnym kazaniu w Wielką Sobotę 23 marca 1940 roku na temat sytuacji wojennej zostaje przez gestapo aresztowany już w Poniedziałek Wielkanocny, 25 marca. Ponieważ gestapo nie zastało go w domu, sam zgłosił się do siedziby gestapo przy ul. Anstadta w Łodzi. Tutaj zostaje znieważony i pobity, a następnie uwięziony w celi, gdzie zemdlał. Ratuje go Polak, lekarz. Przez kilka miesięcy przebywa w więzieniu, wielokrotnie przesłuchiwany, pośród bicia (pejczem) i szyderstwa. W więzieniu zachowuje się godnie. Jest dla innych przykładem spokoju i niesienia pociechy.
W połowie lipca 1940 roku zostaje przewieziony do obozu w Buchenwaldzie, gdzie otrzymuje numer 2140. W obozie przebywa prawie pięć miesięcy. Po kwarantannie przydzielono go do pracy przy kanalizacji. Ciężka i wykonywana w trudnych warunkach praca przy jego godnej postawie budziła wściekłość oprawców.
Dostaje egzemy na twarzy i całej głowie. Później pojawi się ona na całym ciele. Choroba będzie mu odtąd już towarzyszyć. 8 grudnia 1940 roku zostaje przewieziony do obozu w Dachau, gdzie otrzymuje numer 21865. Wskutek choroby skórnej zostaje skierowany na kwarantannę. Na trzech blokach zgromadzono około 3000 więźniów chorych na świerzb. „«Środkami» leczniczymi była ośmiodniowa głodówka, kąpiele w łaźni, do których gnano więźniów co parę dni w bieliźnie przy 15–20-stopniowym mrozie, spanie w nieopalonych blokach bez jakiegokolwiek przykrycia i stałe wietrzenie sali. «Kuracji» (…) towarzyszyły ciągłe szykany. Wielu z więźniów nie przeżyło tej kuracji. Ks. Michała nie można było poznać. Resztkami swych sił ledwie się utrzymywał na spuchniętych nogach” (Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości, s. 101–102).
OBOZOWE REKOLEKCJE
W czasie chwilowej odwilży, która trwała od marca do września 1941 roku, gdy więźniowie w Dachau otrzymywali lepsze wyżywienie i był czas na odpoczynek, podreperowali nieco zdrowie. Sługa Boży – doświadczony i starszy – budował otoczenie, głosząc rekolekcje grupie jezuitów.
Ojciec Adam Kozłowiecki tak pisze: „Dziś wieczorem [tj. 22 lipca 1941 roku] rozpoczęliśmy coś w rodzaju ośmiodniówki przed świętem O. Ignacego. Jest nas dużo, około 70, podzieliliśmy się zatem na kilka grup, by nie wpadać w oko. Przyłączyłem się do tych, którym nauk udziela o. Malinowski. Schodzimy się na ulicy między blokiem 28–30. Ojciec staje w środku i udziela nauk po obiedzie i po kolacji. W nauce wstępnej, o poważnym traktowaniu życia, zdziwiło mnie, że o. Malinowski, który się przecież podreperował i wygląda znośnie, powiedział, że nie wyjdzie już z obozu” (cyt. za: Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości, s. 103).
W czasie wspomnianych rekolekcji ojciec Malinowski zwracał też uwagę na to, że po wyjściu na wolność trzeba zadbać o zdrowie, także psychiczne, gdyż obóz zostawi swoje ślady. W kolejnym dniu „największy nacisk położył na to, byśmy nabrali przekonania, że lata nasze spędzone w obozie nie są zmarnowane, jeżeli zwracamy całe nasze życie ze wszystkimi jego szczegółami, choćby na pozór bezsensownymi, do Boga. A choćby ktoś z nas życie tu zakończył, to niech pamięta, że męczeństwo jest największą chwałą, jaką człowiek może Bogu oddać; najlepszym zaś użytkiem, jaki człowiek z życia może zrobić, jest złożenie go w ofierze Bogu” (cyt. za: Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości, s. 103–104).
JESTEM DZISIAJ BARDZO SZCZĘŚLIWY…
Wspomniane wyżej „przywileje” skasowano 20 września 1941 roku. Wróciły szykany i terror oraz obowiązek pracy. Na wiosnę 1942 roku ojciec Malinowski pracuje na plantacjach. Ginie wówczas wielu księży, pracując w trudnych warunkach, przy skromnych racjach żywnościowych i w lichym odzieniu. Dokucza im głód i pogoda.
Otoczenie uderzała wielka wiara ojca Malinowskiego. Ksiądz Jacek Pomianowski wspomina między innymi, że w rozmowie z nim wyraził wątpliwości, czy doczeka zwycięstwa, bo siły opuszczają. Zobaczył zdziwienie u o. Malinowskiego i usłyszał słowa wielkiej wiary. Ksiądz Jacek daje swoje świadectwo: „Kilka razy miałem możność widzieć jego nieopisaną radość, gdy mu ukradkiem przyniosłem Komunię św. «Jestem dzisiaj bardzo szczęśliwy» – powiedział mi po prostu” (cyt. za: Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości, s. 105).
PRZEZ ŚMIERĆ UCHRONIONY OD KOMORY GAZOWEJ
11 sierpnia 1942 roku ojciec Malinowski wygłosił na bloku inwalidzkim (nr 27) piękną naukę o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny. Następnego dnia zasłabł w łaźni. Zmarł 13 sierpnia 1942 roku o godz. 7.20, w 55. roku życia, a 23. roku powołania zakonnego. Pan uchronił go przez śmierć od komory gazowej, do której został już przeznaczony.
Ojciec Cieślak kończy wspomnienie o naszym Męczenniku: „Sługa Boży pozostawił po sobie żal u wszystkich. Jego świetlana postać pozostała w pamięci jako wzór kapłana jezuity oraz Polaka” (Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości, s. 105).
Na podstawie:
Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości. Słudzy Boży Jezuici – męczennicy z II wojny światowej, Kraków 2009.
Adam Kozlowiecki SJ, Ucisk i strapienie. Pamiętnik więźnia 1939–1945, Kraków 1995.
Ludwik Grzebień SJ, Encyklopedia wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1564–1995, Kraków 2004.