Bronisław przyszedł na świat 22 września 1916 roku w Żmigrodzie Starym koło Jasła. Rodzice Jan i Wiktoria z domu Węgrzyn byli rolnikami. Uczył się w Żmigrodzie Nowym i w Małym Seminarium jezuitów w Nowym Sączu. Do zakonu wstąpił 30 lipca 1935 roku w Starej Wsi koło Brzozowa.
ARESZTOWANIE ZAMIAST STUDIÓW
Zdolny, silny fizycznie i głęboko religijny. Pogłębił swą wiedzę jeszcze w Pińsku, gdzie kończył ostatnie klasy gimnazjum. Przy tym katechizował ludność wiejską w okolicy. W czasie rozproszenia jezuitów spowodowanego wybuchem wojny przebywał we Lwowie, gdzie pełnił posługę samarytańską wśród rannych polskich żołnierzy. Po zajęciu Lwowa przez Rosjan z przepustką dotarł do Krakowa 8 listopada 1939 roku. Miał studiować filozofię. Dwa dni później został aresztowany wraz z 24 ojcami, klerykami i braćmi i osadzony w więzieniu przy Montelupich. Przez Wiśnicz po pięciu miesiącach wraz z innymi znalazł się w Auschwitz. Numer obozowy 946.
Tutaj rozpoczęła się dla niego droga krzyżowa. Skąpe pożywienie, ciężka 12-godzinna praca w słońcu, deszczu i chłodzie, często boso i w lichym odzieniu, szybko niszczyły jego organizm. W listopadzie 1940 roku zapędzono go do przewożenia rozstrzelanych więźniów do krematorium.
TRANSPORT DO DACHAU
W Auschwitz przebywał krótko. 10 grudnia 1940 roku znalazł się w transporcie do obozu w Dachau (numer obozowy 22249). Jednak już poprzedni okres złamał go fizycznie. Gdy przenoszono kleryka Bronka do Dachau, miał początki flegmony, która później pojawiła się gdzie indziej. W Dachau dostał się z ojcem Kozłowieckim na blok 30, do izby 4, gdzie znalazła się większość jezuitów z Kolegium Krakowskiego. Pracuje przy noszeniu ciężkich kotłów z jedzeniem. Choroba postępowała. Gdy noga spuchła i nie mógł chodzić, zgłosił się do szpitala obozowego. Podleczony wrócił do bloku i roboty.
W hitlerowskim obozie jego duchowość się pogłębiła. Stał się wzorem cichości i poddania się woli Boga. „Nie jest to już ten silny dąb – Wielgosz. Bardzo się zmienił psychicznie. Uważano go za trochę gruboskórnego, teraz zaś zdobywał sobie ogólną sympatię swoją cichością i grzecznością. Mimo upadku sił – był stale uśmiechnięty i pogodny” – zanotował ojciec Kozłowiecki (cyt. za: Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości, s. 169). Pewnego dnia po ciężkiej pracy w strugach deszczu, w warunkach głodu na propozycję współbrata, który ofiarował mu coś do jedzenia, odparł: „E, wiesz, daj słabszym ode mnie; ja jestem dosyć silny i jakoś przetrzymam…”.
MĘCZEŃSKA ŚMIERĆ
Wycieńczony, blady, o zmienionym głosie, słania się na nogach. Po pewnym czasie objawia się na piersiach w okolicy serca duży guz, pozostałość flegmony, która powędrowała tu z nogi. W szpitalu cierpienie staje się długie i ciężkie. Wrzód otwarto, lecz było za późno. Doszła gangrena, która szybko niszczyła jego młody organizm. To wszystko stało się przyczyną jego śmierci. Odszedł do Pana 29 kwietnia 1942 roku zaopatrzony sakramentami świętymi przez ks. Marcina Tomakę z Haczowa.
Męczeńska śmierć poprzedzona pogodnie i bez skargi znoszonym cierpieniem. Ksiądz Marcin Tomaka zaświadczył: „Bronek zmarł bardzo budująco, ze spokojem i pogodą” (Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości, s. 171). Miał zaledwie 25 lat.
„Świętość polega na doskonałym zjednoczeniu z Chrystusem. Jednocześnie jest ona owocem łaski Bożej i wolnej odpowiedzi człowieka (…). Święty to osoba głęboko ludzka (…). Stąpa mocno po ziemi, niekiedy potyka się i upada, ale podnosi się i idzie dalej. Krótko mówiąc: święty jest arcydziełem miłości i łaski Bożej, jednocześnie jest wzorem człowieczeństwa i korzystania z wolności, jaką Pan zechciał nas obdarzyć” (kard. José Saraiva Martins).
Na podstawie:
Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości. Słudzy Boży Jezuici – męczennicy z II wojny światowej, Kraków 2009.
Adam Kozlowiecki SJ, Ucisk i strapienie. Pamiętnik więźnia 1939–1945, Kraków 1995.
Ludwik Grzebień SJ, Encyklopedia wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1564–1995, Kraków 2004.