Sylewtki jezuickich męczenników z czasów drugiej wojny światowej
Miłość do Bożego Serca była motorem i siłą jego życia. Na prymicyjnym obrazku umieścił słowa: „Na pamiątkę dnia, w którym Chrystus uczynił mnie swoim kapłanem na wieki”.
Urodził się w Bysinie koło Myślenic 13 września 1904 roku. Syn Józefa i Barbary z Sobalów. Wstąpił do jezuitów 8 grudnia 1924 roku w Starej Wsi. Gimnazjum ukończył i zdał maturę w Pińsku. Wyświęcony na kapłana 24 sierpnia 1934 roku w Lowanium. Po studiach w Polsce i za granicą pracuje w Wydawnictwie Apostolstwa Modlitwy w Krakowie. Intensywnie pracując w wydawnictwie, udziela się w bazylice Serca Jezusowego. Działa w Sodalicjach i Krucjacie Eucharystycznej.
Więzienie w Krakowie i Wiśniczu
Wraz z innymi przeszedł więzienie przy Montelupich w Krakowie i obóz w Wiśniczu, od 22 czerwca 1940 roku w Auschwitz. Na pytanie Ojca Prowincjała Władysława Lohna SJ o powód aresztowania szef kancelarii generała gubernatora odpowiedział 28 czerwca 1940 roku: „wrogie nastawienie wobec Niemców”.
W więzieniu jezuici byli w jednej celi, dlatego mogli prowadzić dalej zakonny styl życia. Ojciec Cyrek wykładał klerykom teologię moralną. Codziennie podawał myśli do rozmyślania na dzień następny oraz prowadził modlitwy. Cieszył się, że mógł codziennie sprawować Eucharystię. W Wiśniczu bowiem już takiej możliwości nie było. Pod jego kierunkiem kapłani sprawowali Mszę św. „suchą”. Tylko modlitwy.
W Auschwitz
Nieznany jest numer obozowy z Auschwitz ojca Cyrka. Należał do pierwszych więźniów, którzy budowali tę fabrykę śmierci. Jego udziałem była, jak innych więźniów, wyniszczająca praca, udręki wielogodzinnych apeli przy różnej pogodzie, głód i bicie oraz poniżające udręki słowne. W pamięci więźniów zapisał się apel z 6 na 7 lipca 1940 roku, który trwał od godz. 18.00 w sobotę do godz. 13.00 w niedzielę.
Tam dla niego zaczęła się prawdziwa droga krzyżowa i Golgota. Wiedział, co go czeka. Na szczęście był blisko ojca Adama Kozłowieckiego. Zaczął upadać na siłach. Powiedział swoim: „Czuję, że obozu nie przetrzymam”. Ale dodał: „Wszystkie moje cierpienia i śmierć ofiaruję za Krucjatę Eucharystyczną w Polsce”. Modlitwa została wysłuchana.
W pierwszych dniach sierpnia 1940 roku decyzją zastępcy komendanta obozu Meyera wszystkich księży przydzielono do karnej kompanii. Była to praca przy placu apelowym: wożenie ziemi i trud przy wielkim walcu, wszystko biegiem i przy pokrzykiwaniu oprawców. „Biada, jeżeli zauważę którego idącego, a nie biegnącego” – powiedział kapo. Te prace przerywano ćwiczeniami fizycznymi: żabki i przysiady. Ojciec Cyrek nie potrafił biec przy ciężkim walcu, był więc często bity. Ojciec Adam Kozłowiecki wspomina: „pamiętam, że za bardzo dobry dzień uważałem taki, w którym dostałem tylko 2 lub 3 razy po twarzy, względnie kijem po plecach. Ale to, co ja oberwałem, było niczym w stosunku do tego, co obrywał o. Cyrek” (Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości, s. 8).
W połowie sierpnia ojciec Cyrek zaczął puchnąć, tracić siły w jednej nodze. Nie przyjęto go do rewiru – obozowego szpitala. Meyer zakazał przyjmowania księży.
Znam i kocham Maryję
Ojciec Kozłowiecki pisze: „Ale to nie z pracy chorował o. Cyrek. Przyczyna jego niemocy była zgoła inna. Pracował jak zwykle przy walcu. W czasie pracy zieloni zaczepili go o zawód, a gdy im powiedział, że jest księdzem, zaczęli okładać go kijami. Potem mówili najwstrętniejsze bluźnierstwa pod adresem Matki Boskiej i zapytali Cyrka: «Czy znasz Najświętszą Maryję?». «Tak, znam i kocham Ją». Po tej odpowiedzi zaczęli go bić jeszcze straszniej. Ale i na tym się nie skończyło. Zapytali go znów o jego patrona, a skoro im powiedział, że za patrona ma św. Józefa, zaczęli na nowo bluźnić i znów pobili go bez litości. Po chwili już nie pytany sam o. Cyrek powiedział im, że zna i kocha jeszcze jednego świętego, św. Stanisława Kostkę. Teraz bili go aż do utraty przytomności; potem zawlekli między baraki, tam wylali na niego kilka wiader wody, a gdy odzyskał przytomność, znów go bili. Pewnie by go zabili, ale nadszedł Bruno Brodniewicz i przerwał tę katownię. O. Cyrek leciał z nóg i nawet podtrzymywany na wieczornym apelu zemdlał. I od tego dnia zaczęła się jego powolna agonia” (Adam Kozłowiecki SJ, Ucisk i strapienie, s. 176–177).
„Wygląd o. Cyrka jest okropny. Twarz ma całkiem zniekształconą, oczy podpuchnięte, pod oczami dwa worki, nos pokaleczony i prawa szczęka spuchnięta. Chodzi skulony, zapadnięty w sobie, nogami porusza z trudnością” (Adam Kozłowiecki SJ, Ucisk i strapienie, s. 178).
Po tym pobiciu ojciec Cyrek cierpiał strasznie. Gdy na drugi dzień nie zjadł obiadu, zaniesiono go do rewiru. Po kilku godzinach zmarł. Było to 2 września 1940 roku. Przed śmiercią powiedział: „ofiaruję swoje życie za Krucjatę Eucharystyczną w Polsce, za zwycięstwo dobra i prawdy”.
Zwłoki ojca Cyrka spalono w krematorium. W przekonaniu współbraci zakonnych, kapłanów i świeckich przybył nowy męczennik. Ukrzyżowany przyjął go do chwały. Kiedy jechali do Dachau, we wspólnej modlitwie więźniów była też modlitwa za męczenników – ojca Cyrka i ojca Morawskiego.
Opracowane na podstawie:
Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości. Słudzy Boży Jezuici – męczennicy z II wojny światowej, Kraków 2009.
Adam Kozlowiecki SJ, Ucisk i strapienie. Pamiętnik więźnia 1939–1945, Kraków 1995.
Ludwik Grzebień SJ, Encyklopedia wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1564–1995, Kraków 2004.