Urodził się 9 kwietnia 1896 roku w Nowym Sączu. Do zakonu jezuitów wstąpił 16 lipca 1910 roku w Starej Wsi. Święcenia kapłańskie przyjął 22 stycznia 1922 roku w Krakowie. Syn Adama i Heleny z Drószczów.
Wyróżniał się zaletami umysłu i serca
Studiował historię kultury, literatury i sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1923–1927. Jego praca doktorska pt. Upadek i odrodzenie szkół jezuickich w Polsce w 1933 roku została nagrodzona przez PAU. Pracował w Krakowie, gdzie redagował wiele pism jezuickich i prowadził Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy. Wykładał na jezuickim Wydziale Filozoficznym. Jego działalność naukową przerwało aresztowanie i obóz.
Obok wielkich dzieł potrafił dostrzec wagę też spraw małych. W 1929 roku zorganizował wśród kleryków Wydziału Filozoficznego Misyjną Akcję Znaczkową i na jej cele ofiarował swoje bogate zbiory filatelistyczne. Tego rodzaju akcja pomocy misjom trwa do dzisiaj.
W czasie wojny polsko-bolszewickiej odbył kurs sanitarny jako kleryk i pomagał na Oddziale Chirurgicznym Szpitala Wojskowego w Nowym Sączu.
Jego dorobek naukowy był imponujący. Opublikował kilka książek, ponad 200 artykułów naukowych i popularnonaukowych. Współpracował z pismami naukowymi w Polsce i poza krajem. Szerzył kult św. Andrzeja Boboli, którego nienawidzili zarówno bolszewicy, jak i naziści. Uformowany przez duchowość ignacjańską odznaczał się głęboką pobożnością i stale pogłębiał więź z Jezusem, z Jego Matką i św. Józefem. Głębokie życie duchowe prowadził na wolności, jak i w obozach koncentracyjnych, gdzie modlitwa była zakazana. Do niej zachęcał innych. Ojciec Antoni Bachowski, towarzysz z obozu, pisał o nim: „O. Bednarski wybijał i wyróżniał się zawsze zaletami umysłu i serca. Pogodą ducha i równowagą charakteru, szerokim horyzontem myśli i gestem dobrego serca zjednywał sobie wszystkich – profesorów uniwersytetu, biednych przy furcie domowej czy też młodzież zakonną” (cyt. za: Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości, s. 39). Wspierał biednych studentów.
Więzienie i obozy
W czasie wojny był dwukrotnie aresztowany. Pierwszy raz 14 października 1939 roku w Krakowie. Po dziesięciu dniach został zwolniony. W czasie aresztowania jezuitów z Kolegium przy ul. Kopernika w Krakowie i osadzenia ich w więzieniu przy Montelupich był zastępcą rektora. Dbał o uwięzionych w Krakowie i w Wiśniczu. Przesyłał paczki i listy. Oto świadectwo ojca Adama Kozłowieckiego SJ: „O. Bednarski okazuje serce prawdziwie ojcowskie i matczyne. Nie przypuszczałem, że ten pozornie szorstki człowiek jest zdolny do takiej serdeczności i uczuciowości (…). My uwięzieni byliśmy na pierwszym miejscu w jego sercu” (Adam Kozłowiecki SJ, Ucisk i strapienie, s. 74, 363).
Po raz drugi gestapo aresztowało ojca Bednarskiego 8 lipca 1940 roku. Z więzienia przy Montelupich w Krakowie przewieziono go do obozu Sachsenhausen (nr 28992), blisko Berlina. Więźniowie umierali z wycieńczenia, głodu, szykan oraz bicia i okrutnych ćwiczeń. Poddawani zbrodniczym eksperymentom, ginęli w komorach gazowych. Życie toczyło się w atmosferze stałego zagrożenia. Tu ojciec Bednarski doznał wstrząsu. Kiedy odmawiał brewiarz, wdał się z nim w rozmowę esesman Wilhelm Schubert. Kiedy nie dał rady argumentom ojca, ten rzekomo serdeczny człowiek chwycił laskę inwalidy i bił na oślep jezuitę. Potem skopał go i odszedł. Świadkami tego było około pół tysiąca więźniów.
14 grudnia 1940 roku przybył transportem do Dachau. Tu otrzymał numer 22675. Obóz w Dachau był pierwszym i najstarszym obozem na terenie Rzeszy. Został założony na podmokłych łąkach nad rzeką Amper w odległości 3 km od miasteczka i 15 km od Monachium. Istniał od 1933 roku.
Szykany, kary były stosowane nawet za drobne przewinienia, na przykład za nierówno posłane łóżko. W Dachau ojciec Bednarski często podpadał służbowym, ponieważ zachowywał spokój i równowagę ducha. Dużo się modlił, szczególnie na różańcu. W obozie dwa razy odbył karę słupka. Pierwszy raz 1 lutego 1942 roku, a drugi raz w Wielki Piątek tego roku. Tym razem kapo znęcał się nad Męczennikiem, polecając mu odmawiać modlitwy Mszy św. Słupek obok kary chłosty był najcięższą karą. Po niej ojciec Bednarski nie był w stanie nawet się posilić. Wyznaczany do ciężkich robót tracił siły.
Wiem, że zbliża się kres
Przygotował się do śmierci przez spowiedź św. Ojcu Antoniemu Bachowskiemu powiedział: „Ja już Antoś muszę odejść. Wiem, że zbliża się kres. Wola Boża! Co mogłem zrobić, zrobiłem. Tak chciałem jeszcze pracować. Tyle dzieł zacząłem i nie będę ich mógł dokończyć. Trudno. Bóg chce inaczej. Chciałem tak bardzo wrócić, zobaczyć swoich, matkę staruszkę (…). Bóg zażądał ode mnie ofiary mojego życia i składam ją bez zastrzeżeń. Niech ją przyjmie w intencji, w jakiej Mu się ofiarowałem…” (cyt. za: Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości, s. 49). Z rewiru trafił do komory gazowej.
Oto zapis ojca Adama Kozłowieckiego dotyczący 16 lipca 1942 roku: „Wczoraj w czasie przerwy obiadowej przyszedł do mnie o. Bednarski. Był ogromnie zmieniony, blady, z trudnością zdobywał się na mówienie. Powiedział mi, że czuje zbliżające się już ostatnie chwile i wobec tego prosi mnie o spowiedź. Po południu poszedł do pracy w pończoszarni, gdzie całkowicie opadł z sił i w czasie wieczornego apelu nie mógł już ustać na nogach. Po apelu zaniesiono go do rewiru, a dziś przyszła na blok karteczka [że zmarł]” (Adam Kozłowiecki SJ, Ucisk i strapienie, s. 363). Odszedł do Pana w wieku 46 lat. Jego plany, jak się okazało, zostały po wojnie całkowicie zrealizowane. Pan ma swoje drogi.
Opracowane na podstawie:
Stanisław Cieślak SJ, Oblicza cierpienia i miłości. Słudzy Boży Jezuici – męczennicy z II wojny światowej, Kraków 2009.
Adam Kozlowiecki SJ, Ucisk i strapienie. Pamiętnik więźnia 1939–1945, Kraków 1995.
Ludwik Grzebień SJ, Encyklopedia wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy 1564–1995, Kraków 2004.