Jesteś tutaj

Kilka słów o sytuacji na Madagaskarze

Teresa Razafindraketaka
31.10.2020

Dać innym to, czego potrzebują

Fialofa Ifanja to mała wioska położona we wschodniej części równiny Ifanja, należąca do gminy Sarobaratra Ifanja, w dystrykcie Miarinarivo i regionie Itasy, ok. 150 km od Antananarivo, stolicy Madagaskaru. Fialofa to moja rodzinna miejscowość. W tej małej wiosce przyszłam na świat, spędziłam moje wczesne dzieciństwo i ukończyłam pięcioletnią szkołę podstawową. Naukę kontynuowałam w szkole średniej w o wiele większej miejscowości, stolicy dystryktu, Miarinarivo. Tam też zdałam maturę.

Po maturze zaczęłam studia na uniwersytecie w Fianarantsoa, gdzie też chętnie angażowałam się jako wolontariuszka. Zgłosiłam się do katolickiego kapelana uniwersyteckiego, jezuity, ojca Giustina Bethaza, do pomocy w duszpasterstwie akademickim jako bibliotekarka. Moja współpraca z jezuitami nie skończyła się wraz z uzyskaniem dyplomu uniwersyteckiego. Po studiach bowiem miałam możliwość ją kontynuować, angażując się w pracę w Centrum Szkolenia Zawodowego w Bevalala, prowadzonym właśnie przez jezuitów. Początkowo pracowałam tam jako nauczyciel, a następnie jako dyrektor administracyjny Technikum Budowlanego prowadzonego w tym ośrodku. Tej pracy poświęciłam całe moje życie zawodowe.

Trzy lata przed przejściem na emeryturę pomyślałam, że mogłabym zrobić coś ważnego dla mieszkańców mojej rodzinnej wioski, szczególnie dla tamtejszych dzieci. Zrodził się pomysł, by utworzyć niewielki college, w którym dzieci z wioski mogłyby się uczyć czegoś więcej niż tylko czytania i pisania. College ten nazwałam „Mampitasoa”, co można przetłumaczyć jako: „Dać innym to, czego bardzo potrzebują”.

Nizina Ifanja i ubóstwo jej mieszkańców

Nizina Ifanja to przede wszystkim rozległa równina, na której rozciągają się liczne pola ryżowe, ok. 400 ha. Dlatego też mieszkańcy wioski Fialofa to przede wszystkim rolnicy (98 proc.), którzy uprawiają ryż na należących do nich poletkach, odziedziczonych po przodkach. Ale są też inni – dzierżawcy, którzy nie posiadają ziemi, bo nie odziedziczyli po przodkach żadnego poletka ryżowego. Muszą zatem podzielić się uzyskanymi plonami, przekazując ich część prawowitym właścicielom ryżowisk jako zapłatę za dzierżawę.

Z powodu ciągłego wzrostu liczby ludności każda rodzina ma coraz mniejszą powierzchnię do uprawy, najwyżej około 1 ha. Coraz więcej jednak jest tych, którzy nie posiadają żadnych gruntów i dlatego muszą pracować jako najemnicy u właścicieli pól ryżowych. To, co zarobią dzięki swojej niełatwej i żmudnej pracy, nie wystarcza jednak na utrzymanie całej, często licznej rodziny. Kolejny problem to niska wydajność upraw. Wielu, może nawet przeważająca większość rolników uprawia ryż według tradycyjnej metody przekazanej im przez przodków. Niestety daje ona bardzo niewielkie plony. Uporczywe obstawanie przy tej tradycyjnej metodzie uprawy ryżu, podczas gdy są inne, o wiele, nawet kilkakrotnie bardziej wydajne, ponadto szkodliwe dla uprawy ryżu zmiany klimatyczne, a także inne czynniki, których nie sposób tu wymienić, są przyczyną pogłębiania się ubóstwa mieszkańców całego regionu.

Jedną z głównych przyczyn ubóstwa wśród ludności wiejskiej na Madagaskarze jest też niepewność i brak bezpieczeństwa. Ludzie nie mogą pracować swobodnie z powodu rabusiów, którzy nocami napadają na domostwa, rabują i kradną bydło. Zwierzęta są często całym posiadanym majątkiem, bardzo ważnym dla rolników, między innymi dlatego, że woły są zaprzęgane do pługa, czyli wykorzystywane do orania ziemi oraz jako zwierzęta pociągowe do ciągnięcia wozu, istotnych czynności w gospodarstwie malgaskim. Życie w ciągłym strachu, że można być w nocy napadniętym przez bandytów i obrabowanym, prowadzi do depresji i zniechęca do dalszej pracy.

Kwiecień i maj to czas ryżowych żniw. Jeśli urodzaj był dobry, część zebranego ryżu zostanie przez rolników sprzedana. Wszyscy wtedy mają pieniądze i jest okazja do zorganizowania jakichś spektakli, zaproszenia artystów i sławnych ludzi. Takie wydarzenia kulturalne organizują najczęściej stowarzyszenia religijne lub świeckie, oczywiście za odpłatnym wejściem. To prawdziwa rozrywka dla mieszkańców wioski, możność spotkania twarzą w twarz ulubionego artysty mieszkającego w stolicy, a jednocześnie zysk dla organizatorów.

Dystrykt Itasy ze stolicą Miarinarivo, w którym leży moja rodzinna wioska Fialofa, to jeden z najbardziej zaludnionych terenów Madagaskaru, o gęstości zaludnienia 104,8 mieszkańca na kilometr kwadratowy [dane z 2019 roku, za: https://www.instat.mg/ wp-content/uploads/Rapport-Prelim-2019_ver_final.pdf]. Większość mieszkańców stanowią chrześcijanie (ok. 80 proc.), a wśród nich ok. 70 proc. to katolicy. W wiosce Fialofa jest kościół, ale bez księdza. Fialofa jest jedną z kilkudziesięciu parafii wchodzących w skład dystryktu, który ma jednego kapłana obsługującego te wszystkie małe parafie. Kapłan, proboszcz dystryktu, mieszka w wiosce będącej centrum dystryktu, oddalonej od Fialofa o ok. 7 km.

"Famadihana"

Na Madagaskarze, zwłaszcza wśród ludności zamieszkującej Płaskowyż Centralny (Hauts Plateaux), panuje zwyczaj zwany „famadihana” lub „retournement des morts” (fr.). Jest to ancestralna forma kultu przodków, sposób oddawania należnego szacunku i czci zmarłym członkom rodziny. Zgodnie z malgaskimi wierzeniami, ktoś ostatecznie zostaje uznany za zmarłego, a jego dusza dołącza do świata zmarłych przodków dopiero wtedy, gdy jego ciało ulegnie całkowitemu zepsuciu. Wtedy ma miejsce drugi i ostateczny pochówek. W okresie między pierwszym pochówkiem – zaraz po śmierci – a drugim, ostatecznym, może upłynąć wiele lat. Osoba zmarła uważana jest w tym czasie za ciągle żyjącą na tym świecie, choć nieobecna, niewidzialna wśród żyjących członków rodziny.

W tym czasie organizowane są tradycyjne ceremonie, które miałyby potwierdzać powyższe przekonania. W ceremonii biorą udział nie tylko członkowie najbliższej rodziny, ale także inni krewni i przyjaciele. Na uroczystości zapraszana jest niemal cała lokalna wspólnota. Podczas nich rodzina i zaproszeni goście, wraz z towarzyszącymi im muzykantami, udają się do rodzinnego grobowca, w którym złożone zostało ciało zmarłego. Grobowiec jest zazwyczaj okazały, wymurowany, często z kamienia ciosanego na powierzchni albo wkopany w ziemi, niedaleko od domu. Otwiera się go i wydobywa z niego resztki doczesne zmarłego, które rozkłada się na odpowiednio przygotowanych matach koło grobowca. Następnie zmienia się całun, owijając ciało zmarłego w nowe płótna (jedwabny całun – „lamba mena”). Nowo owinięte ciało zmarłego członkowie rodziny (najczęściej kobiety) obnoszą po okolicy, „pokazując zmarłemu”, co się zmieniło, i informując go o nowych wydarzeniach w rodzinie. Przed zachodem słońca zmarły, w nowym całunie, zanoszony jest ponownie do grobowca. Po ceremonii „famadihana”, która trwa jeden dzień, wszyscy jej uczestnicy przez kolejne kilka dni świętują, bawią się, tańczą „ze zmarłym”, śpiewają i ucztują. Świętowanie może trwać nawet tydzień, w zależności od zamożności rodziny.

„Famadihana” odbywa się, w zależności od regionu, co pięć, siedem lub dziesięć lat, aż do momentu, gdy ciało zmarłego ulegnie całkowitemu zepsuciu i pozostaną same kości. Wtedy po raz ostatni dokonuje się ich pochówku. Ceremonia „famadihana” jest organizowana jedynie między czerwcem a wrześniem. Na Madagaskarze to pora sucha i jednocześnie chłodna. Jest to też czas po zbiorach ryżu. Wszyscy mają więc więcej wolnego czasu, ale też środki na świętowanie. Tradycja ta wiąże się bowiem z dużymi wydatkami. Musi być przygotowana uczta dla dużej liczby zaproszonych gości, więc potrzebna jest duża ilość wołowiny, wieprzowiny, drobiu oraz innych produktów potrzebnych do przygotowania posiłków. Malgaskie rodziny coraz bardziej ubożeją, dlatego z upływem lat ta tradycyjna ceremonia jest coraz rzadziej praktykowana.

Społeczne podziały

Społeczeństwo malgaskie można podzielić na trzy kategorie. Po pierwsze, ludzie bardzo bogaci (mają kilka samochodów, nawet powyżej pięciu, konto w banku, są w grupie rządzącej, wysocy urzędnicy państwowi cywilni lub wojskowi). Po drugie, klasa średnia (urzędnicy i przedsiębiorcy, którzy posiadają dom lub wynajmują go w większym mieście, mają duże gospodarstwo rolne lub prowadzą hodowlę na obrzeżach dużego miasta czy na przedmieściach). Po trzecie, mieszkańcy ubogich dzielnic dużych miast (żyjący w slumsach lub bezdomni, mieszkający w buszu albo na przedmieściach, daleko od dużego miasta, którzy nie mają ziemi pod uprawę i żyją tylko dzięki dorywczej pracy).

Naszym planem na rok szkolny 2019–2020 jest zwiększenie liczby dzieci objętych edukacją szkolną. Problem polega jednak na tym, że duże ubóstwo mieszkańców wiosek powoduje, iż bardzo wielu z nich nie jest w stanie uiścić opłat szkolnych, nawet jeśli kosztuje to tylko jedno czy dwa euro miesięcznie.

Jednak ufamy, że z pomocą naszych Drogich Ofiarodawców, za którą bardzo serdecznie dziękujemy, w przyszłości będziemy mogli osiągnąć nasz cel. A jest nim edukacja większej liczby naszych dzieci.

Dziękuję bardzo, z modlitwą

Teresa Razafindraketaka, dyrektor College’u Mampitasoa

Tłum. i oprac. Cz.H. Tomaszewski