Jesteś tutaj

Krótki rys historii jezuickich Misji w Zambii. Część IV

Br. Józef Boroń SJ
17.04.2020

Nowy misyjny zapał po zakończeniu wojny

W roku 1919, po wojnie, świta nadzieja lepszego jutra. Restrykcje już zniesione, wolność ruchu i szersza praca misyjna. Zakładanie szkół. Jedna z notatek mówi, że 4 listopada w Katondwe została poświęcona nowa szkoła, do której uczęszcza 27 chłopców i 19 dziewcząt. Do tego, jak już wyżej wspominano, powstają jeszcze inne szkoły. Lecz tutaj następuje pewien kres!

Do Chingombe 10 grudnia przyszedł z Katondwe posłaniec z listem, datowanym na 6 grudnia. List pisał ojciec Władysław Bulsiewicz. Donosił, że ojciec superior Apoloniusz Kraupa jest śmiertelnie chory i aby wedle jego rozporządzenia ojciec superior Felicjan Czarliński natychmiast przybywał do Katondwe. Oczywiście ojciec Czarliński zaraz pospiesznie wyruszył w drogę do Katondwe, gdzie i my z naszą fabułą musimy się przenieść do punktu, gdzieśmy zostawili Katondwe.

Rozwój misji w Katondwe

W Katondwe 8 sierpnia 1914 roku dowiedzieli się o wybuchu Wielkiej Wojny. Również i w Katondwe nastąpiły restrykcje ruchu, spis, oddanie strzelb itp., jednak nie tak ostre jak to miało miejsce w Chingombe, co zależało wiele od miejscowych urzędników. Okres wojny w Katondwe był znacznie lżejszy. Przez tych parę lat byli już na pewnym dorobku, tak duchowym, jak i materialnym, od czasu powstania misji. Stale przez cały okres wojny jest wzmianka o szkołach po wioskach, ich wizytacjach, a często liczne zebrania wiernych na misji w niedziele, a szczególnie w większe święta itp. Jednak i w Katondwe z wybuchem wojny z miejsca następują wielkie ograniczenia i oszczędności. Przede wszystkim przerwa budowy domu, zwolnienie z pracy murarzy i robotników, w ogóle wszelka akcja rozwojowa ustaje, przynajmniej czasowo. Na święta Bożego Narodzenia ze szkół i wiosek wielkie zebranie dzieci na misji, nowe chrzty, śpiewanie kolęd, zapewne już i polskich, które zdaje się przekłada ojciec Władysław Bulsiewicz.

W 1915 roku widocznie są na tyle na siłach, że przerwaną budowę domu i inne roboty rozpoczynają na nowo i doprowadzają do właściwego końca. Brat Leon Kodrzyński prowadzi budowę, brat Jakub Stofner wykonuje wszelkie z tym związane roboty stolarskie. Przy tym jak brat Leon Kodrzyński, tak i brat Jakub Stofner uczą. Pierwszy uczy całe kadry murarzy, drugi prowadzi wprost szkołę stolarską dla zdolniejszych do tego chłopaków. Przy tym brat Stofner na tyrolski sposób wybudował i urządził, na potoku u pana Frantiska Bružka, młyn wodny, który następnie przez długie lata oddawał wielkie, jedyne usługi do mielenia zboża, pszenicy na chleb i kukurydzy na nshimę*. Trzeba również przy tym zaznaczyć i złożyć uznanie, że pan Bružek, samotny sąsiad misji, jest dla niej stałym przyjacielem, a ojciec superior Kraupa wystawia dla niego na jego farmie murowany lepszy domek.

W kwietniu tegoż roku ojciec superior Kraupa od wielebnego ojca Ryszarda Sykesa SJ z Salisbury otrzymuje pozwolenie na udzielanie sakramentu bierzmowania. Pod koniec roku budowa domu została ukończona. 10 grudnia ojciec superior Kraupa dokonuje jego poświęcenia i stopniowo z pionierskich chat misjonarze przenoszą się do niego na mieszkanie. 15 grudnia w nowej kaplicy przy domu zostaje odprawiona przez ojca superiora Kraupę pierwsza Msza św. Na końcu roku bardzo uroczyście i w podniosłym nastroju obchodzą święta Bożego Narodzenia. Wielkie zebranie na misji dzieci i starszych z wiosek i szkółek.

Z początkiem 1916 roku niezmordowany budowniczy brat Leon Kodrzyński bardzo ciężko i długo choruje na czarną febrę. W marcu przyszła przykra wiadomość, że ojcowie werbiści tak z Boromy, jak i z Miruru zostają przez rząd portugalski wydaleni, z którymi Katondwe utrzymywało najlepsze stosunki i wzajemnie się wspomagali. Miruru pozostało pustką. W czerwcu jest wzmianka, że ojciec Jan Lazarewicz otrzymuje pozwolenie od rządu na otwarcie dalszych kilku szkół.

Bardzo uroczyście w tym roku są obchodzone Zielone Święta w nowej kaplicy pod wezwaniem Ducha Świętego. Ojciec superior Kraupa po raz pierwszy udziela sakramentu bierzmowania 60 neofitom. W sierpniu ojciec superior Kraupa podejmuje drogę do Kasisi z wizytacją samotnego ojca Juliana Torrenda. Zabrało to ojcu Kraupie tam i z powrotem cały miesiąc.

Na uroczystość Wszystkich Świętych także wielkie zgromadzenie na misji, chrzty i pierwsza Komunia św., jak również następnie na Boże Narodzenie obliczają zebranych 500 ludzi. Nawet Europejczycy przyszli z Feiry na pasterkę o północy. Przy tej okazji ojciec Jan Lazarewicz rozdał dzieciom 300 jardów płótna na ubranie [1 jard = 91,44 cm – przyp. red.]. (Płótno wówczas nad Luangwą u krajowców było w niezwykłej cenie, właściwie jeszcze jedynym ubraniem).

Afrykańskie problemy

Często nie ma radości bez boleści. Tej samej nocy w Wigilię do zagrody kóz wdziera się lampart i zabija 12 owiec dużych, prócz tego wiele małych. Dwa dni później znowu lampart w zagrodzeniu, zabija tym razem 24 owce i świnie. Ostatecznie następnej nocy łapie się w żelaza i zostaje zastrzelony. Przy tym nie można jeszcze raz pominąć tego, że Katondwe w ówczesnych czasach była to prawdziwa pierwotna Afryka, gorąca dżungla pełna drapieżnej fauny, lwów, lampartów, całe stada babunów (pawianów), tj. dzikiej bardzo szkodliwej gadziny, jak powtarzał pan Frantisek Bružek, której „Miliony”, bez przerwy jak nieustanna zmora, zwłaszcza lwy, krążyły. Dosłownie żadna chwila nie była pewna, by gdziekolwiek się z nimi nie spotkać. Wyrządzały przede wszystkim wielkie szkody w dobytku, w ogrodach i na polach i jak lwy często zagrażały życiu ludzkiemu. Dzisiaj już mniej, bo zostały przytępione, ale wówczas były wielkie ilości jadowitych olbrzymich węży, zwłaszcza nad rzekami w gąszczach.

Zaraz na początku 1917 roku, w lutym, ojciec Władysław Bulsiewicz poświęca gdzieś nową szkołę, a prócz tego katechizuje starszych mężczyzn. Następnie w Katondwe zachodzą pewne zmiany personalne. Z Chingombe, ze względu na zdrowie, zostaje przeniesiony do Katondwe brat Wojciech Pączka, na jego miejsce idzie z Kapoche brat Jakub Longa. W Kapoche ojciec Kasper Moskopp zostaje sam. 

6 kwietnia, w Wielki Piątek, nad Luangwą obiega wieść, co było faktem, że na portugalskiej stronie rebelia Afrykańczyków przeciw Portugalczykom. Administrator z Lumbo (wybrzeże Mozambiku) uszedł i schronił się do Feiry. Inny jakiś Portugalczyk schronił się do Katondwe. Dalej, że wiele z portugalskiej strony ludności ucieka, przechodząc na stronę angielską. Co więcej, że czarni rebelianci w Miruru sprofanowali i zdemolowali kościół. I tym podobne.

11 czerwca wieczorem prawie nagle umiera brat Augustyn Żurek w Katondwe, pierwszy z misjonarzy w naszej misji. W sierpniu zawsze aktywny ojciec Jan Lazarewicz poświęca i otwiera dwie nowo wybudowane szkoły w Mwavi i Chirive. Pewna z notatek mówi, że w 1917 roku w Katondwe liczba dzieci szkolnych wynosi 372. W internacie „Arapazów” 23 chłopców. Na nabożeństwa gromadzi się, zapewne tylko na większe święta, po 500 osób.

Bardzo uroczyście w tym roku wypada i jest obchodzona uroczystość, zapewne pamięć i tradycja Miruru, św. Piotra Klawera. Wiele spowiedzi i Komunii św. Dalej notatki kronik mówią – plaga lwów grasuje w Katondwe i okolicy. Wielkie szkody w dobytku.

W początkach listopada bardzo ciężko choruje na tyfus ojciec superior Apoloniusz Kraupa. Z przyjściem do zdrowia zabiera mu to dwa miesiące prawie.

Odnośnie do Kapoche na razie nie jesteśmy w posiadaniu dostatecznych materiałów do jego pierwotnych dziejów. Zapewne bardzo szczegółowy diariusz, główne źródło dziejów z tych lat ojca Kaspra Moskoppa, gdzieś zaginął. Na razie mamy tylko skromne rozbieżne wzmianki, tu i ówdzie notatki, ustne podania i opowiadania pierwotnych misjonarzy, które jeszcze tu i ówdzie błąkają się w pamięci do dziejów Kapoche pierwszego pionierskiego okresu.

W każdym razie, jak w Katondwe, tak i w Kapoche ojciec Moskopp w miarę zasobów i sił rozwija pracę misjonarską. Stacja Kakaro jeszcze w 1914 roku została opuszczona, z chwilą opuszczenia misji przez ojca Juliana Merleau. Lecz zaraz powstała tam większych rozmiarów szkoła pod dyrektywą ojca Moskoppa z Kapoche. Zapewne ojciec Moskopp prócz Kakaro i zapewne szkółki na samej misji prowadzi jeszcze inne szkółki w rejonie, podobno jest ich pięć. A jedna z notatek mówi, że do szkół uczęszcza 80 dzieci.

Na święta Bożego Narodzenia w Kapoche zgromadziło się 250 wiernych. Pod tym jednak jest wzmianka, jakby z pewnym wyrzutem, że przyszli raczej, by dostać coś, jakieś podarunki, ubranie, jedzenie, aniżeli z pobudek wiary. Dalej, że starsi rodzice poganie nie pozwalają dzieciom chodzić do szkoły tak całkiem za darmo… Zapewne jednak nastąpiła poprawa, gdyż rok później zapiski mówią, że do szkółek uczęszcza w regionie misyjnym Kapoche 225 dzieci.

W roku 1917 w Kapoche zostaje przy pomocy brata Leona Kodrzyńskiego i z pewnym udziałem brata Jakuba Stofnera wybudowany i wykończony komplet kapoczeński – obecny piętrowy dom i inny pomniejszy komplet budynków ujętych w czworobok.

Cdn.

* Danie wykonane z mąki kukurydzianej, białej kukurydzy, które jest podstawowym pożywieniem w Zambii i Malawi (przyp. red.).