Jesteś tutaj

Misje na Madagaskarze

Czesław H. Tomaszewski SJ
27.02.2016

Bł. Jan Beyzym – Posługacz trędowatych

Pod koniec XIX wieku pojawia się nowa charyzmatyczna postać, która swoim misyjnym zapałem, entuzjazmem i pokorą, a przede wszystkim miłosierdziem i duchem bezgranicznego poświęcenia zadziwiła cały świat. Jest nią kapłan prowincji galicyjskiej ojców jezuitów Jan Beyzym (1850-1912), zwany Posługaczem Trędowatych. W wieku 48 lat zapragnął on poświęcić się Bogu w służbie „najbiedniejszym z biednych” – trędowatym. W swojej prośbie do Generała zakonu jezuitów o. Ludwika Martina SJ z 23 października 1897 roku Ojciec Beyzym pisał: „Rozpalony pragnieniem leczenia trędowatych proszę usilnie Najprzewielebniejszego Ojca Generała o łaskawe wysłanie mnie do jakiegoś domu misyjnego, gdzie mógłbym służyć tym najbiedniejszym ludziom, dopóki będzie się to Bogu podobało”. Generał wyraził zgodę. Ponieważ Ojciec Beyzym biegle mówił po francusku, a na Madagaskarze był to język urzędowy, został wysłany właśnie tam.

Schronisko Ambahivoraka

Pierwszym miejscem, gdzie skierował go malgaski przełożony, było Ambahivoraka, położone ponad 20 km od stolicy Madagaskaru Antananarivo. W ciągu niespełna czterech lat Ojciec Beyzym rozbudował to schronisko. Wzrosła też liczba trędowatych, którymi dotychczas nikt się nie zajmował. Można powiedzieć, że trudne warunki życia w tym miejscu były przez władze Madagaskaru z góry przewidziane. Nie zwracano uwagi na panujące w schroniskach dla trędowatych warunki. Najwyraźniej chodziło o szybkie eliminowanie chorych. Trędowatych nie uważano za ludzi. Byli bardzo źle traktowani, stłoczeni w ciasnych pomieszczeniach, z dziurawym, przeciekającym dachem, niedożywieni, by jak najszybciej skończyli swój żywot.

Przybycie Ojca Jana w 1898 roku było dla nich jak „promyk słońca, który nagle rozjaśnił ciemności rozpaczy i beznadziei”. Ojciec Beyzym zamieszkał wśród nich, opiekował się nimi jak dobry ojciec troszczący się o swoje dzieci. Zbierał jałmużnę, by ich nakarmić i uratować przed śmiercią głodową. Pochylał się nad ich ranami i niczym dobry Samarytanin opatrywał je. Jego praca misyjna wśród trędowatych nie polegała tylko na okazywaniu im miłosierdzia, niesieniu doczesnej pomocy. Ojciec Jan był misjonarzem i kapłanem. Przyjechał do nich także po to, by głosić im miłosiernego Chrystusa. Nauczał ich więc i katechizował, sprawował dla nich Msze św. i udzielał im innych sakramentów.

Niestety, schronisko Ambahivoraka zostało zlikwidowane a trędowaci przeniesieni do rządowego schoroniska w Ambohidratrimo. Władze kolonialne otwarły to schoronisko w 1900 roku i powierzyły je siostrom Franciszkankom Misjonarkom Maryi. Siostry pracowały tam do roku 1906, kiedy schronisko to także zostało zlikwidowane przez władze cywilne, a 700 trędowatych przeniesiono do schroniska Manankavaly, w regionie Antananarivo. Schroniska dla trędowatych były władzom bardzo nie na rękę. 

W 1901 roku, po trzech latach samarytańskiej działalności Ojciec Beyzym musiał również opuścić likwidowane schronisko Ambahivoraka. Przełożeni skierowali go wówczas do Marany koło Fianarantsoa, ok. 400 km na południe od stolicy kraju. Tam również byli trędowaci, którym raz w tygodniu br. Aleksis Dursap SJ dostarczał skromne racje ryżu.

Budowa schroniska dla trędowatych w Maranie

Ojcu Janowi marzył się tym razem szpital z prawdziwego zdarzenia, gdzie mógłby pomagać chorym w niesieniu ich krzyża w ostatnich dniach, tygodniach czy miesiącach choroby. Trąd w tych czasach był bowiem nieuleczalny i kończył się śmiercią. Z pomocą Polaków rozsianych po świecie i w dużej mierze w Polsce znajdującej się wtedy pod zaborami, w Maranie wybudował dla swoich podopiecznych, „czarnych piskląt” – jak ich nazywał – pierwszy w historii misji na Madagaskarze szpital dla trędowatych. Wspierany przez siostry św. Józefa z Cluny, które sprowadził z Francji do fachowej pomocy pielęgnacyjnej, stworzył chorym godniejsze warunki życia i godnego jego zakończenia. Szpital w Maranie oddał pod opiekę Matki Bożej Częstochowskiej, którą obrał sobie za Patronkę. Kierował nim do śmierci.

Ojciec Jan Beyzym zmarł 2 października 1912 roku z zapewnieniem pozostawionym zatrwożonym chorym: „Ja odchodzę, ale moje serce pozostaje z wami”. 18 sierpnia 2002 roku na krakowskich Błoniach Jan Paweł II ogłosił Jana Beyzyma błogosławionym. Relikwie błogosławionego Posługacza Trędowatych są w wielu kościołach w Polsce i poza jej granicami. Główna relikwia – kość prawej ręki Ojca Beyzyma – znajduje się w małym sarkofagu-relikwiarzu przy ołtarzu bocznym w bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie, przy ul. Kopernika 26.