Drodzy Przyjaciele i Darczyńcy, Drogi Ojcze ekonomie misji!
Niedawno powierzono mi zarząd całego Centrum. Jestem przerażony. Kasa jest pusta, a w bankach na koncie nie ma ani grosza. Potrzebuję pewnej sumy, by móc wystartować, zakupić paszę na przynajmniej 1-3 miesiący, by mieć wystarczająco karmy dla zwierząt.
Fabryka do produkcji pasz wymaga obecnie całkowitej renowacji. Kiedyś, gdy „chodziła na pełnych obrotach”, produkowała wystarczającą ilość pasz dla naszej hodowli. Nawet była spora nadprodukcja, którą można było odsprzedać okolicznym rolnikom. Uzyskany w ten sposób dochód pomagał pokryć koszty hodowli bydła z fermy.
Zyski przynosiła kiedyś także hodowla trzody chlewnej. Niestety, obecnie ze względu na różne uwarunkowania, nie zawsze dające się uniknąć, a tym bardziej wcześniej przewidzieć, hodowla ta jest na granicy upadłości i wymaga natychmiastowego finansowego wsparcia. Podobnie ma się sprawa z hodowlą drobiu. Produkcja jaj spadła o prawie 40 proc. Powodem jest prawdopodobnie niedostateczne odżywianie hodowlanego ptactwa.
Kiedy zrobiłem podsumowanie wydatków, okazało się, że na tydzień potrzeba: dla 5000 kur 2200 kg paszy, dla 100 prosiąt – 2800 kg paszy, dla 100 krów i cieląt – 3000 kg paszy plus zielonej karmy. Średnio 1000 kg paszy kosztuje 941 900 ariary (315 euro). Na miesiąc potrzeba około 36 ton paszy, które będą kosztować 33 908 400 Ar (11 340 euro).
Wydatki są ogromne, ale z drugiej strony są dochody za mleko, jajka, mięso. Ponadto nie od razu, „na drugi dzień” zwiększy się produkcja mleka, jaj, bo – jak myślę – zwierzęta muszą „odreagować”, zanim zaczną produkować jak należy. Do tej pory tylko wegetowały.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Po pierwsze, tak smutnych świąt jak w tym roku jeszcze nie miałem na Madagaskarze. Po pierwsze, problemy finansowe, z którymi muszę się zmagać na co dzień. Z drugiej strony, są pracownicy, moi współpracownicy. Źródłem ich utrzymania jest miesięczna pensja, na którą zaczyna brakować pieniędzy. Oni może nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że któregoś dnia może jej zabraknąć, jeśli taka sytuacja ekonomiczna się przedłuży. A przecież oni mają rodziny na utrzymaniu. Myśl o tym spędza mi sen z powiek. Co nam zrobić? Jak temu zaradzić?
W Wigilię przed południem powiedziano mi, że „nie ma na jutro paszy dla zwierzat”. I co mam zrobić? Na szczęście jeszcze resztki pieniędzy „pozmiatałem”, by kupić choć połowę tego, co potrzeba. Ale co dalej?
Dlatego zwracam się z wielką prośbą o pomoc, o wsparcie, choćby kilka tysięcy euro, aby moć kupić na najbliższe miesiące przynajmniej część potrzebnych pasz dla naszego inwentarza, a także zapewnić – choćby minimalne pensje naszym pracownikóm.
Drodzy Przyjaciele i Darczyńcy, Drogi Ojcze, zakończę na tym, jeszcze raz zapewniając o pamięci przed Panem. Waszym modlitwom się polecam.
Z Bogiem
Tadeusz Kasperczyk SJ